Dom rodziny Szewczenko
„Jestem wnuczką państwa Szewczenko, Mikołaja i Marianny, właściwie Marii. Urodziłam się 6 grudnia 1944 r. (…) To, co ja wiem z opowiadań mojej rodziny, [to, że] cioci i kuzynki, dziadkowie mieli ten piękny dom w Sulejówku”.
Ewa Burgess-Floryn
„Mieli gosposię, Franię i takiego ogrodnika jakby, co wszystko robił, Marka. (…) Tam przed tym domem był taki gospodarczy budynek i tam ta służba mieszkała. Frania była do końca z dziadkami, nawet jak stracili tą restaurację na Brzeskiej, to ona nawet bez zapłaty, tak się przyzwyczaiła do dziadków. Bo ona była młodziutka dziewczyna jak do nich z Grójca przyjechała”.
Ewa Burgess-Floryn
„Dziadkowie mieli trójkę dzieci, to znaczy ciocia Lala (Maria) też Szewczenko, mój tata Konstanty Szewczenko ten artysta malarz i Włodzimierz Szewczenko, który zginął w Gross-Rosen w obozie, bo był w AK. Notabene moi dziadkowie w tej restauracji w piwnicy przechowywali broń AK też. Także dużo pomagali. Byli wspaniałymi ludźmi”.
Ewa Burgess-Floryn
„W każdym razie moi dziadkowie przez całą wojnę przechowywali Żydów, rodzinę żydowską. (…) Ktoś wydał tych rodziców. (…) Nie wiem, czy to był transport, w każdym razie szli gdzieś tam w Sulejówku i ojciec krzyknął, żeby te dzieci uciekały. I [one] uciekły z powrotem do moich dziadków, ale ponieważ to było niebezpieczne w tej sytuacji, [bo] ktoś tam ich wydał, ciocia, siostra mojego taty, zabrała te dzieci i wywiozła do siebie, do Józefowa. I tam one przetrwały do końca wojny. Nawet jest w Jerozolimie drzewko oliwne z napisem Szewczenko”.
Ewa Burgess-Floryn
„Dziadkowie mieli jeszcze mieszkanie na Brzeskiej 18 i restaurację na Brzeskiej 3. (…) Komuniści, ubowcy zabrali moim dziadkom to mieszkanie. (…) Jedyne co wiem, co wędrowało z dziadkami, to był taki niesamowicie ogromny stół i 24 krzesła z obiciem skórzanym. To to tylko pamiętam. (…) Wspomniałam ten stół, bo tu chodziło o to, że zawsze cała rodzina [wokół niego, czy na] jakieś święta, czy urodziny, czy imieniny. Tak się złożyło, że ja się urodziłam w mojego dziadka Szewczenko imieniny, a mój brat się urodził w babci Szewczenko imieniny. Także zawsze były takie huczne przyjęcia. Do dzisiaj mam dwie karafki po mojej prababci w domu”.
Ewa Burgess-Floryn
„A co dalej, to nie wiem z Sulejówkiem. Wiem tylko, że ciocia Sandrowa tam też mieszkała, bo moja babcia nazywała się Widlińska z domu”.
Ewa Burgess-Floryn
„Dziadek… ochotniczo był w straży obywatelskiej. (…) Mój tata studiował w Akademii Warszawskiej pod kierownictwem profesora Pruszkowskiego”
Ewa Burgess-Floryn