lekarz
„
W 1952 r., miał się urodzić mój ojciec, gdy już było zimno, 26 listopada, na stawie kolejowym, (…) [gdzie] moja babcia bardzo często pływała. [Tego dnia] babcia zobaczyła, że na lodzie dzieci się ślizgały i lód się załamał pod jednym z nich. [Gdy] dziecko zaczęło się topić, [chociaż] babcia była wtedy w 7 miesiącu ciąży, bez zastanowienia rzuciła się tego dzieciaka wyciągnąć. Popłynęła po niego przez lód. Wpadła, lód się pod nią załamał, [a] ona przedostała się, tego dzieciaka wyciągnęła i zaprowadziła go do domu. (…) Następnego dnia urodziła (…) mojego ojca, [który] nie ważył nawet 2 kilogramów, [bo] był wcześniakiem, ale wyżył.
”
Arkadiusz Wiśniewski