Cytaty, fotografie oraz relacje są fragmentem materiałów dostępnych w Archiwum Społecznym Sulejówka. Więcej fotografii znajduje się z kolei w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. profesora Zbigniewa Wójcika w Sulejówku. Czekamy także na Twoją historię!
Willa Artura Jerzego Spitzbartha
ul. Krasickiego 32 [dawniej ul. Józefa Piłsudskiego 18]
„Mój dziadek pochodził ze starej niemieckiej rodziny szlacheckiej, zamieszkałej na terenach Kurlandii, czyli krainach, tak jak mówiłem na pograniczach Estonii, Łotwy – gdzie się rozciągała. Takim pierwszym naszym znanym przodkiem był August Spitzbarth, ginekolog lekarz Carycy Katarzyny. Zmarł w 1834 roku. Miał syna Karola Spitzbarth’a, który był radcą kolegialnym. Ten z kolei miał syna Artura Ottona Spitzbarth’a – architekta warszawskiego, a synem Artura Ottona był właśnie mój dziadek Artur Jerzy”.
Bolesław Błaszczyk
„Z niezwykle bogatej przedwojennej rodzinny szlachta niemiecka się spolszczyła. Specjalnym ukazem tytuł szlachecki przyszedł na polski tytuł też szlachecki jeszcze gdzieś tam w XVIII wieku. [Dlatego] trudno powiedzieć, że to była niemiecka rodzina. To byli ludzie, którzy biegle mówili po niemiecku. Częściowo wyznania ewangelickiego, ale raczej nie praktykowali tego za bardzo. Ograniczało się to do chrztu, do pewnych jakichś tam konfirmacji. Wiem, że mój dziadek był ochrzczony jako Artur Georg Spitzbarth”.
Bolesław Błaszczyk
„To byli zdecydowanie Polacy. Polskość szczególnie się u nich zaznaczyła w XX wieku. Dziadek był legionistą. Jego brat z kolei krzewił polską kulturę na odzyskanych ziemiach po zaborze pruskim, na północy kraju. (…) Ulegli spolszczeniu już całkowicie”.
Bolesław Błaszczyk
„[Brat], Alfred Spitzbarth przeżył zaledwie 18 lat. Tak naprawdę postać chyba nie tyle zapomniana, co bardzo bolesna historia, bolesna rana. W naszej rodzinie o niej się po prostu już później nie mówiło i nie wspominało, ponieważ popełnił Alfred samobójstwo. Co ciekawe, bo był aktywistą ruchu socjalistycznego czyli wówczas antycarskiego takiego opozycyjnego. Jako członek tej organizacji, pewnej organizacji socjalistycznej dostał rozkaz zabicia jakiegoś szpicla cesarskiego gdzieś w Warszawie. Nie mógł sobie poradzić z tym rozkazem i popełnił samobójstwo”.
Bolesław Błaszczyk
„Czwartym, ostatnim dzieckiem był Karol Spitzbarth urodzony w 1893, który został aktorem, reżyserem. Krzewiciel Teatru Polskiego na tych pozaborowych terenach. Był animatorem kultury i przyjął pseudonim artystyczny – pod takim jest głównie znany Karol Benda. Bardzo ciekawa postać. Zmarł na atak serca w dorożce, która wiozła go już do szpitala. Ten atak serca zaczął się na scenie i zakończył jego życie”.
Bolesław Błaszczyk
„Dziadek wychował się w domach przy ulicy Foksal 15 i Nowy Świat 30, który był zbudowany przez jego ojca. Tam praktycznie większość rodziny przez większość czasu przedwojennego mieszkała”.
Bolesław Błaszczyk
„Dziadek uczęszczał do klasy wstępnej do siedmioklasowej szkoły im. Rontalera. Tam gdy był w klasie drugiej, w roku 1905 naukę przerwał mu strajk szkolny. Podczas trwania strajku uczył się prywatnie. Jesienią 1906 roku wstąpił do warszawskiej szkoły zrzeszenia nauczycieli, gdzie uczęszczał do klasy czwartej. W roku szkolnym 1907 1908 przeniósł się do szkoły w Grodzisku Mazowieckim. [Po roku] znalazł się znowu w Warszawie i podjął naukę w siedmioklasowej szkole realnej im. Emiliana Konopczyńskiego przy ulicy Kopernika 34. Obecnie to jest ulica Konopczyńskiego. Było to pierwsze gimnazjum męskie z polskim językiem wykładowym. W 1911 r. otrzymał świadectwo dojrzałości”.
Bolesław Błaszczyk
„We Lwowie studiował na Politechnice na wydziale Budowy Maszyn w roku akademickim 1911/1912. Ale wiosną 1912 r. wysłano go do Zurychu. (…) Na Politechnikę nie poszedł [tylko] na Uniwersytet Zurychski i przez rok studiował architekturę.(…) Musiał mieć maturę szwajcarską, żeby wstąpić oficjalnie na jako student na szwajcarską uczelnię, którą zdał w 1913 r. [Potem] zdał egzamin konkursowy na Politechnikę Związkową w Zurychu”.
Bolesław Błaszczyk
„[Dziadek] zarówno w Zurychu jak i we Lwowie należał do Związku Strzeleckiego. W ramach zajęć, którego jak zaświadczył brał czynny udział. Od połowy kwietnia do połowy czerwca 1914 r. przechodził szkolenie w baterii szkolnej Pierwszego Pułku artylerii Kaiserebersdorf. (…).W sierpniu 1914 r.. na wezwanie Czynu Legionowego wyruszył z I Kompanią Kadrową Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego w pole jak to się mówiło. Znalazł się w szeregach kolumny amunicyjnej I Pułku Artylerii, IIPlutonu, III Batalionu pod dowództwem Henryka Krok-Paszkowskiego. Oficjalna data wstąpienia Artura Jerzego do służby to 1 sierpnia 1914 r”.
Bolesław Błaszczyk
„Zachowała się karta pocztowa z 20 sierpnia 1914 roku adresowana przez mojego dziadka do pani Aleksandry Spitzbarth, czyli jego własnej matki. (…) Mój wówczas 23-letni dziadek pisał do swojej mamy: “Matuś kochana! Piszę nie wiedząc kiedy ten list odejdzie gdyż regularnej poczty nie ma. Jestem zupełnie zdrów i wcale się nie męczę choć mamy dużo trudów. Jestem obecnie czasowo w tym samym plutonie co w Krakowie to znaczy pierwszy pluton Pierwszej Kadrowej. Co jestem z tego rad gdyż przyjemni koledzy. Od ludności wiejskiej mamy dobre przyjęcie, nie chcą brać pieniędzy. Boję się tylko powrotu Moskali. Nie wolno mi pisać gdzie jesteśmy w każdym razie już za Kielcami. Jestem bardzo rad z powrotu do plutonu. Komendantem jest Krok (chodzi o Henryka Krok-Paszkowskiego). Doskonały i bardzo sympatyczny oficer. Deszczów nie mamy, dlatego marsze są przyjemne. Nigdy nie przypuszczałem że z taką łatwością zahartuje się w trudach. Kończę gdyż muszę iść na tę zbiórkę. Będę pisał często, ale listy mogą nie dochodzić. Całuję cię Matuś oraz Ginusię serdecznie. Twój Artur”
Bolesław Błaszczyk
„Dziadek zajmował wraz z 400 innymi Legionistami Kielce. 14 sierpnia brał udział w walkach przeciwko Rosjanom nad Nidą pod Brzegami. Do końca listopada 1914 brał udział w kampanii I Kompanii Kadrowej Legionów Józefa Piłsudskiego, czyli od 6 sierpnia do końca listopada był cały czas w polu jak to się mówiło. Zachorował w listopadzie 1914 i na miesiąc trafił do szpitala, w którym zapewne przywitał Nowy Rok 1915”.
Bolesław Błaszczyk
„W kwietniu 1916 brał udział w bitwie nad rzeką Styr na Wołyniu (…), a następnie w trzydniowej bitwie pod Kostiuchnówką – najkrwawszej w dziejach Legionów. Przeżył. (…) Służył w ramach I Brygady Legionów Polskich. [To] były kolumna amunicyjna I Pułku Piechoty oraz I Pułk Artylerii, gdzie służył jako kanonier obsługi. W tej ostatniej formacji walczył od 1 do 25 lipca 1917, kiedy to Legioniści masowo odmówili przyjęcia przysięgi wierności Niemcom. (…) Ze współtowarzyszami Artur opuścił samowolnie szeregi armii. Zbiegł i ukrywał się w domu. Otrzymał później formalne zwolnienie ze służby wojskowej od pułkownika Berdeckiego”.
Bolesław Błaszczyk
„30.10.1917 roku Artur napisał podanie o następującej treści: “Niniejszym mam zaszczyt prosić jego Magnificencję o przyjęcie mnie w poczet słuchaczów drugiego semestru Wydziału Budowy Maszyn. Oryginał mej matury, siedmioklasowej szkoły Konopczyńskiego zostawiłem w Zurychu i nie mam możności sprowadzenia go. Zatem załączam jeszcze do niniejszego podania uwierzytelnioną kopię matury”. W CV pisał: “Jestem Polakiem, szlachcicem wyznania ewangelicko-augsburskiego.” 12.11.1917 roku rozpoczął studia na Politechnice Warszawskiej”.
Bolesław Błaszczyk
„15 lub 16.11.1918 czyli 4 dni po naszej jednej z najważniejszych dat narodowych został przyjęty jako kanonier do II Pułku Drugiej Baterii a następnie został żołnierzem formującego się VIII Pułku Artylerii w Rembertowie. W trakcie służby został mianowany na dowódcę działonu jako podoficer działonowy, ale w dalszym ciągu na zajęciach na Politechnice uczestniczył”.
Bolesław Błaszczyk
„Podczas wojny polsko-bolszewickiej w marcu 1919 roku otrzymał nominację na kaprala. 1 kwietnia 1919 r. trafił do szpitala w Zamościu po kontuzji nogi w II Baterii Pułku Artylerii. Kurował się co najmniej dwa tygodnie. W połowie kwietnia przydzielony został do Baterii zapasowej VIII Pułku Artylerii III DYONU. Następnie przydzielono go do III Armii, gdzie pełnił funkcję w kadrze VIII Pułku Artylerii Piechoty kolejno w stopniach: plutonowego, podchorążego, podporucznika i porucznika. 01 czerwca 1919 r. otrzymał awans na podporucznika rezerwy ze starszeństwem i został przydzielony do Kadry Oficerskiej Oddziału Kawalerii”.
Bolesław Błaszczyk
„Na wiosnę, 22 marca 1920 r. zdał egzamin ze statyki wykreślnej a już 1 maja odkomenderowany został do dowództwa armii rezerwowej, następnie do pierwszej armii potem do V armii, gdzie pełnił obowiązki dowódcy pociągu amunicyjnego nr 152. Więc [to] ciekawy student [był]”.
Bolesław Błaszczyk
„Bardzo dobry oficer, zdolny i obowiązkowy pracownik. Artur posiadał umiejętność obsługi niemieckiego działa polowego dalekonośnego 77 mm oraz francuskiego polowego 75 mm”.
Bolesław Błaszczyk
„Nie wiadomo kiedy dokładnie Artur wstąpił na Politechnikę Lwowską. W 1923 r tam się gdzieś znalazł. Będąc we Lwowie poznał Marię Kazimierę Rudzińską, Córkę Zofii i Władysława z Piwnickich urodzoną 23 stycznia1903 r., studentkę matematyki na Uniwersytecie Lwowskim. Pobrali się 27 grudnia 1924 r. w Wilnie w kościele Ostrobramskim, a 15 grudnia 1927 r. uzyskał dyplom z wynikiem bardzo dobrym ze stopniem Inżyniera – mechanika. (…) Pracował w fabryce parowozów pod nazwą Warszawska Spółka Akcyjna Budowy Parowozów. Z [jego] udziałem Artura została rozpoczęta w zakładach budowa wyrzutni torpedowej. Maria i Artur Spitzbarthowie zamieszkali w Warszawie przy ulicy Wiejskiej. Przyszły na świat ich dzieci Jan Henryk Spitzbarth ur. 28 kwietnia 1928 roku i Irena Halina Spitzbarth ur. 5 października 1929 roku”.
Bolesław Błaszczyk
„Janek był podobno trudnym dzieckiem i umieszczono go jako jeszcze dziecko w Hyrowie, na dzisiejszej Ukrainie, w internacie Arianów. (…) W czasie wojny przebywał na Bielanach przy ulicy Dewajtis uczęszczając do szkoły, która działała pod przykrywką szkoły ogrodniczej”.
Bolesław Błaszczyk
„Dom w Sulejówku istniał od 1933 r. przy ul. wówczas J. Piłsudskiego 18. (…) Był dosyć duży, co wynika ze zdjęć zachowanych z 1935 r., na których widnieje mój dziadek na tle tegoż dosyć dużego obiektu”.
Bolesław Błaszczyk
„Mój dziadek zatrudniony był w tym okresie, na przełomie lat 20/30 w państwowej fabryce sprawdzianów przy ulicy Duchnickiej. Sprawdziany były to urządzenia pomiarowe, tak wówczas to nazywano. Budynki zakładów są obecnie zabytkami, zachowały się w Warszawie”.
Bolesław Błaszczyk
„Od 1 czerwca 1928 do 19 lutego 1930 dziadek pracował Instytucie Badań Inżynierii w Warszawie i biurze konstrukcyjnym broni pancernej jako pracownik kontraktowy na stanowisku inżyniera konstruktora, pracę tę opuścił na własne żądanie jak głosi kwestionariusz, życiorys. Z maja 31 pochodzi dokument starostwa grodzkiego południowo warszawskiego poświadczający, że Artur mieszkał wówczas przy ulicy Wiejskiej”.
Bolesław Błaszczyk
„25 lipca 33 r. miało miejsce specjalne wydarzenie w życiu dziadka, ponieważ otrzymał medal niepodległości nadany rozporządzeniem Prezydenta Rzeczpospolitej. Pismo Strzelec z 5 sierpnia 34 roku z kolei donosiło o nadaniu mojemu dziadkowi przez Marszałka Piłsudskiego odznaki 1 Kompanii Kadrowej. Ani medal niepodległości ani odznaka 1 Kompanii Kadrowej nie zachowały się w naszych zbiorach rodzinnych. Ślad po nich całkowicie zaginął jak i po wszystkich przedmiotach należących do Spitzbarthów. W Centralnym Archiwum Wojska Polskiego w Rembertowie zachował się wniosek o jego kolejne odznaczenie, o numerze decyzji 31/26, ale nie wiadomo o jakie odznaczenie chodziło”.
Bolesław Błaszczyk
„27 sierpnia 34 urodziła się Maria Krystyna Spitzbarth, która od wczesnych lat dziecinnych do końca życia zwana była ciocią Marylką przez nas. Na imię miała Maria, ale i to chyba najbardziej znana i kochana ciocia, bo ona dużą część życia mieszkała już w Warszawie więc nasze rodziny się blisko trzymały a w roku 1978 poślubiła Szweda pana Bertila Maxe i wyjechała do Szwecji już na stałe, tam też zmarła, dopiero całkiem niedawno, bo w 2018 r”.
Bolesław Błaszczyk
„Odpis aktu urodzenia Marii głosi, że przyszyła na świat w domu rodzinnym przy Nowym Świecie, to właśnie rodzenie w domach było właśnie w rodzinie mojej mamy przyjęte, bo moja mama tez podobno się urodziła w mieszkaniu. (…) Trzy dni później, 30 sierpnia 1934 r. Maria Spitzbarth z Rudzińskich zmarła, a co było przyczyną, w tej chwili nikt nie jest w stanie tego dociec. (…) Maleńkim dzieckiem zajęła się mama mojego dziadka czyli prababcia Aleksandra”.
Bolesław Błaszczyk
„Po tej tragicznej śmierci swojej żony Artur Jerzy Spitzbarth ożenił się powtórnie. Ślub z Heleną Borkowską, córką Wacława i Barbary z domu Sawiliewej odbył się w Warszawie, w kościele Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu 17 kwietnia 1937 r. W księgach parafialnych zachowały się oryginalne wpisy. Zamieszkali w czteropokojowym cichym, spokojnym mieszkaniu przy ulicy Śniegockiej na Powiślu. Helena urodzona w 1912 r. miała 23 lata w momencie ślubu, a dziadek miał już lat 44. Helena ukończyła pedagogium czyli studium nauczycielskie obecnie tak się mówi, pedagogium wówczas. Planowała pójść na studia medyczne”.
Bolesław Błaszczyk
„19 stycznia 1936 r. urodziła się córka świeżo poślubionych, Zofia Spitzbarth, moja mama nosząca od swojego ślubu z naszym tatą Bolesławem w 1957 r. jego nazwisko Błaszczyk. Mój tata Bolesław Błaszczyk senior. I kolejna straszna tragedia, (…) dwa miesiące po urodzeniu mojej mamy. [Helena] zmarła na skutek zakażenia krwi, które wówczas zdziesiątkowało wielką liczbę pacjentek jednego z najlepszych szpitali położniczych w Warszawie tamtych czasów znajdującego się podobno w okolicach kościoła Świętej Barbary, czyli w okolicach dzisiejszej ulicy Świętej Barbary. Tam była jakaś dosyć ekskluzywna klinika, oddział porodowy, coś tam się wdało, jakieś zakażenia, jakaś bakteria, zamknięto wówczas ten szpital”.
Bolesław Błaszczyk
„W 1937 r. zmarł ojciec mojego dziadka dr Spitzbarth Artur Otton. Dziadek Artur Jerzy przejął prowadzone przez swojego ojca biuro architektoniczne i nadzorował realizację kolejnych projektów, to znaczy projektów swojego ojca. (…) i ożenił się z młodszą siostrą zmarłej swojej drugiej żony, młodszą siostra Heleny, Marią Borkowską”.
Bolesław Błaszczyk
„Moja ciocia Irena Zacharzewska, wspominała, że ojciec kolekcjonował płyty. W domu stał gramofon z tubą koloru czerwonego z napisem. Był to patefon, His Master’s Voice czyli taki firmowy gramofon. Rzeczywiście [ojciec] słuchał tych płyt. Być może miał w kolekcji płytę nagraną przez swojego brata Karola Bendę Spitzbartha. Po latach udało mi się dotrzeć do nagrania, które sporządził właśnie Karol Benda. Jest to wiersz „Smutno mi Boże” recytowany przez niego na takiej płycie właśnie no z tamtych czasów”.
Bolesław Błaszczyk
„Sierpień 1939 r., mobilizacja. Chmury wiszą nad Polską. Jako oficer rezerwy [ojciec] niedługo się tą rezerwą nacieszył. Otrzymał przydział do 4 Batalionu Broni Pancernej w Brześciu. 1 września 1939 r. o świcie żegnany przez rodzinę wyruszył ze stacji w Miłośnie na wojnę jadąc na zgrupowanie do Brześcia. Przesiadł się na stacji w Łukowie i stamtąd wysyłał kartkę pocztową do Sulejówka pod adres Piłsudskiego 18, gdzie ostatnio mieszkał z rodziną. Kartka się zachowała: „Moi kochani, godzina 5 po południu. Dojechałem doskonale tymże sleepingiem bezpośrednio do Łukowa. Siedzę tu w bufecie i zjadłszy twoją Maniuś polędwicę doskonałą czekam na pociąg do Brześcia. Czeka na ten pociąg sporo rezerwistów. Jak dotąd dość miłą droga i pozostanie pamiętna.” I to jest w zasadzie ostatni list”.
Bolesław Błaszczyk
„Kolejny list z PCK, z Radomia, wysłany 11 listopada 1939 r. o treści: „Kapitan Spitzbarth 7 listopada znajdował się w obozie jeńców w Rosji w Starobielsku”. 24 grudnia mój dziadek napisał kartkę, która w jakiś dziwny sposób trafiła z powrotem do domu, [chociaż] napisał ją do miejscowości Wołkowysk, obecnie Białoruś, wówczas II Rzeczpospolita, do niejakiego Aleksandra Szarejko. (…) Ta pocztówka pisana była już po rosyjsku. Dziadek dziękował Aleksandrowi Szarejko za wiadomości, które mu przysłał do obozu, że z rodziną Spitzbarthów jest wszystko w porządku, że bardzo się uspokoił. Taka jest mniej więcej treść tej kartki”.
Bolesław Błaszczyk
„Na przełomie 1939/1940 r. zdarzyła się bardzo ciekawa rzecz, którą znam od urodzenia. (…) Otóż do mieszkania matki w Warszawie na ulicę Narbutta, gdzie mieszkała matka mojego dziadka, Aleksandra, przybył zwolniony szeregowiec, jeniec ze Starobielska i przywiózł sweter, który dostał od mojego dziadka na drogę. Artur, dziadek Artur poprosił tego szeregowca, wiedząc, że on jedzie do Warszawy, żeby przekazał, że z nim jest wszystko w porządku. Dał mu na drogę swój sweter, żeby no nie było mu zimno podczas drogi, nie przeczuwając pewnie, że sami będą w fatalnych warunkach, bo Rosjanie każą im przebywać ostrą zimę praktycznie no często na gołej podłodze czy na gołych deskach, bez mycia, z fatalnym jedzeniem, z robactwem i tak dalej”.
Bolesław Błaszczyk
„Zachowało się parę bezcennych kartek pocztowych od mojego dziadka. Ze Starobielska przyszła depesza i list z 30 listopada 1939 r.: „Jestem tu od dłuższego czasu.” To jest wszystko przetłumaczone z języka rosyjskiego, dlatego, że oczywiście oni musieli pisać po rosyjsku i oczywiście musieli pisać, że wszystko jest dobrze. Więc pisze tak: „Jestem tu od dłuższego czasu. Jestem zdrów, niczego mi nie brakuje. Dotąd nie miałem żadnej wiadomości o was. Mam nadzieję, że jesteście wszyscy zdrowi w domu. Niepokoję się, jak dajesz sobie radę. Ucałowania dla was wszystkich. Artur.” Tak. W ostatnim dniu 39 roku również skierował kartkę. Mamy tą kartkę. 31 grudnia pisał tak: „Moja kochana mamo.” – tym razem pisał nie do żony, tylko do mamy, Aleksandry – „Otrzymałem twoją kartkę z 11 grudnia i wcześniejszy list z Wołkowyska.” – czyli od pana Szarejko – „Bardzo mi żal, że do tej pory nie dostaliście żadnego z moich listów. Ja jestem zdrów i zupełnie o was spokojny. Mocno całuję ciebie Matuś, Maniusię” – czyli Marię, swoją żonę – „i całą moją rodzinę z Nowym Rokiem. Twój syn, Artur.” Jak się okazało słowa swe ostatnie słowa do rodziny z 6 stycznia 1940 r. dziadek skreślił na kartce: „Wreszcie otrzymałem Twoją odpowiedź na mój list. A potem i od mamy. Bardzo się tym uradowałem i cieszę się, że zamieszkaliście u mamy. Dostałem w sumie od Ciebie jeden list i pięć kartek, a od mamy dwie karteczki. Przedostatni list był z 14 listopada 39. Jestem o was bardziej spokojny. Nie mogę tylko zapomnieć, że tak nierozważnie postąpiłem z pieniędzmi. Czekam na dalsze wiadomości od was i całuję was wszystkich mocno. Jestem zupełnie zdrów i dobrze się czuję. Będę pisał prawdopodobnie w każdym miesiącu.” Ta była ostatnią, która dotarła do domu”.
Bolesław Błaszczyk
„Wobec przedłużającego się milczenia rodzina postanowiła szukać go przez Czerwony Krzyż dalej.. (…) W pierwszej połowie 1940 r. nadeszły dwie depesze stwierdzające brak danych tutaj o poszukiwanym. To akurat ta właśnie korespondencja od Czerwonego Krzyża się zachowała tutaj w naszych zbiorach. Ostatnia trzecia depesza z czerwca 1940 roku zawierała komunikat, słynny komunikat, ponieważ to rzeczywiście weszło do historii zdanie: „Adresat wyjechał nie pozostawiając adresu.” Tak PCK było informowane o losach więźniów z tych obozów katyńskich, właśnie tych starobielskich”.
Bolesław Błaszczyk
„Artur Jerzy Spitzbarth przebywał w Starobielskim podobozie S1 między innymi wspólnie z Józefem Czapskim, Bronisławem Młynarskim, doktorem Janem Kołodziejskim aż do tak zwanego wielkiego spaceru 11 listopada 1939 r czyli demonstracji patriotycznej jeńców. (…) Później Rosjanie ukarali uczestników tego „spaceru”. 17 kwietnia 1940 r. został wywieziony z obozu wagonem WA23B, w terminologii radzieckiej tak zwanym transportem okazjonalnym, 443 km szlakiem na północ ze Starobielska. Składający się z 5 wagonów transport przewoził 332 ludzi i odebrany został w Dergaczach, koło Charkowa. Drogą północną przez Wałujki samochodami więziono więźniów z Dergaczy wprost do Liesoparku czyli terenu leśnego w Piatichatkach koło Charkowa”.
Bolesław Błaszczyk
„Po wyruszeniu męża na wojnę, z której nigdy nie wrócił, Maria Spitzbarth z Borkowskich musiała opiekować się nie swoimi przecież dziećmi. Nie była z nimi emocjonalnie związana. Główny ciężar opieki nad dziećmi spoczywał na babci Aleksandrze, czyli na matce mojego dziadka. Gdy dzieci trochę podrosły, sporo rysowały pod jej kierunkiem. Bo była uzdolniona plastycznie. A ciocia Eugenia, siostra mojego dziadka, robiła im pierwsze lekcje przyrody. Każda z dziewczynek na przykład posadziła swoje własne drzewo. Maria, czyli ta ostatnia żona mojego dziadka, sprzedała dom w Sulejówku podobno, też tak wieść niosła, i zamieszkała na Narbutta 15A z Aleksandrą Spitzbarth, matką swojego męża”.
Bolesław Błaszczyk
„Zastanawiałem się nad tym, że bliskość Milusina do posesji, którą prawdopodobnie w 1933 r. nabył mój dziadek pozwala przypuszczać, że jakieś te relacje były. Co prawda w 1935 r. już Piłsudski nie żył, ale te odznaczenia, które otrzymał [dziadek], czyli właśnie ten medal legionowy, świadczyły o tym, że on był w tej pierwszej formacji Piłsudskiego, czyli w Pierwszej Kompanii Kadrowej”.
Bolesław Błaszczyk