Przejdź do treści

„Przez długie lata właściwie tej mojej znajomości, to Antoni Strzeszkowski był przede wszystkim entomologiem. Nawet nie znałem może wtedy tego słowa, ale był to człowiek, który się znakomicie znał na motylach i ta jego znajomość była ceniona.  On miał kontakty z jakimiś poważnymi tam muzeami zoologicznym w Warszawie, które go trochę zaopatrywały, bo innej możliwości nabycia tych szpilek do rozpinania [motyli] i deseczek [potrzebnych do tego] nie było”.

Andrzej Sawelski

„Antoni Strzeszkowski był człowiekiem skromnym, bardzo życzliwym, o bardzo dużej kulturze, bardzo dobrze wykształcony, ale też się z tym nie obnosił. Był bardzo prosty w obyciu, także wszyscy myśmy mieli niezależnie od tego, w jakim byliśmy wieku, świetny z nim kontakt. Byli tacy, którzy się wciągnęli w te motyle tzn. preparowanie, łowienie i wiedzę, Ich bardzo wspomagał, nawet obdarowywał jakimś zbiorem, bo głównie to były motyle z naszych pól i lasów, czyli z tych stron”.

Andrzej Sawelski

„To był bardzo dużej wartości zbiór. Zbiór był poszerzony (…) o bardzo piękny zbiór motyli egzotycznych, tropikalnych, nawet (…) ze środkowej Ameryki. Tam [pan Antoni] był z wyprawą Fiedlera, który pisał na ten temat książki (…), [a któremu] towarzyszył Bogdan Kreczmer. (…) On przywiózł Antoniemu jajeczka”.

Andrzej Sawelski

„Taki mój pierwszy kontakt z Antonim Strzeszkowskim, to [był, kiedy] zobaczyłem takiego niemłodego Pana z siatką na motyle, który z gromadką dzieci szedł po łące wzdłuż toru kolejowego. O tyle było to dla mnie niezwykłe zjawisko, że znałem te siatki, bo to był okres takiej mody na łowienie motyli. W takich opowieściach dla młodzieży zwłaszcza, jeżeli były to opowieści o młodzieży z dobrych domów, to zawsze na rycinach byli chłopcy i dziewczyny z siatkami do łowienia motyli”.

Andrzej Sawelski

„Dołączyłem do tej grupy dzieci wędrujących z Panem Antonim, bo jeszcze [wtedy] to był dla mnie Pan Antoni. Zaczęliśmy chodzić. Tutaj w Sulejówku były przepiękne łąki wzdłuż torów i na poligonie. Były łąki kwitnące, pachnące i roiło się na nich od owadów i motyli, także aż korciło, żeby je łowić”.

Andrzej Sawelski

„Na początku to tylko widziałem tego starszego Pana, który [chodził] z siatkami i ze słojem, [który] był bardzo ważny, [bo] to była zatruwaczka. Te motyle, które złowił, szły do tego słoja, żeby się nie męczyły. Później je preparował do prezentacji”.

Andrzej Sawelski

Zobacz pełne relacje


Cytaty, fotografie oraz relacje są fragmentem materiałów dostępnych w Archiwum Społecznym Sulejówka.  Więcej fotografii znajduje się z kolei w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. profesora Zbigniewa Wójcika w Sulejówku. Czekamy także na Twoją historię!

Andrzej Sawelski
mieszkaniec Sulejówka