Przejdź do treści

życie codzienne

Z babcią poznał się w tym sklepie, [co] ona obsługiwała. Myślał, że ona jest dorosła, bo wyglądała na pełnoletnią, a babcia miała 14 lat. (…) [Jednak] w tamtych czasach 15 latki często już wychodziły za mąż. To było normą.

Arkadiusz Wiśniewski

Dziadek zaprosił babcię na ten poligon, bo w weekendy można było przychodzić na to miejsce, gdzie oni spiętrzyli wodę i zrobili tamę, żeby czołgi mogły przejeżdżać [przez] głębszą wodę. [Tam] było zrobione kąpielisko. Mój dziadek, [który] urodził się w Barcicach nad Bugiem, na Kurpiach, świetnie pływał. (…) Jeśli był taka możliwość, pływał codziennie w rzece od małego. Kiedy był w Centrum Wyszkolenia Broni Pancernej w Modlinie to przez Bug przepływał codziennie. Był bardzo wysportowany i to on prowadził zaprawę poranną w twierdzy Modlin.

Arkadiusz Wiśniewski

W 1939 r. dziadek nie wiedząc ile babcia ma lat oświadczył się jej. [Kiedy] dowiedział się, ile ma lat, zapytał, czy poczeka. Powiedziała babcia, że poczeka. (…) Ostatni raz widzieli się ze sobą [w] połowie sierpnia [19]39 r., [gdy] było już wiadomo, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że jednak ta wojna wybuchnie.

Arkadiusz Wiśniewski

Moja prababcia podczas II wojny światowej zajmowała się handlem mięsem, czyli te słynne rąbanki przewoziła z Karczewa. Bardzo często jeździła do Guberni. W kamienicy, w której mieszkali, jeden z mieszkańców w piwnicy przetrzymywał rodzinę żydowską. W trakcie 1942 albo 43 r. Niemcy dowiedzieli się o ukrywaniu tej rodziny. Wszystkich mieszkańców wyprowadzili, którzy byli wtedy w tej kamienicy razem z tą rodziną żydowską i chcieli rozstrzelać [ich] z tyłu, przy płocie. Uratowała się tylko i wyłącznie moja babcia dlatego, że komendant granatowej policji odciągnął ją na bok i powiedział, że ona w ogóle nie jest tu związana, ona tutaj nawet nie mieszka, więc żeby nawet nie myśleli o jej rozstrzelaniu. Po II wojnie światowej okazało się, że ten komendant granatowej policji był zastępcą dowódcy AK na ten okręg, który marnie skończył, bo SB czy UB go wykończyło po II wojnie światowej.(…) Potem moja babcia wyjechała do Siedlec, [gdzie] mieszkała długi czas, a do szkoły chodziła w Warszawie. Codziennie jeździła pociągiem.

Arkadiusz Wiśniewski

„Moi rodzice mieszkali na piętrze. (…) Pamiętam tak z opowiadań, że mieszkała duża rodzina, nazywali się Radziworscy. Tam była w sumie taka sielankowa atmosfera”.

Adam Buski

„Do czasów okupacji dziadkowie mieszkali tutaj właśnie na ulicy Słowackiego 8 (…). Później to się zmieniło na Słowackiego 36, aktualnie jest to adres Słowackiego 42 przy skrzyżowaniu z ulicą Łukasińskiego”.

Adam Buski