Cytaty, fotografie oraz relacje są fragmentem materiałów dostępnych w Archiwum Społecznym Sulejówka. Więcej fotografii znajduje się z kolei w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. profesora Zbigniewa Wójcika w Sulejówku. Czekamy także na Twoją historię!
Willa Urania
ul. Sienkiewicza 2 [dawniej I.J. Paderewskiego]

Willa Urania w Cechówce – Miłośnie. Widok od strony zachodniej. Rodziny Daszkowskich i Wiśniewskich. W środku jasno ubrani: Wacława i Adam Witold Daszkowscy. Stojący z lewej strony: Kazimierz Wiśniewski – właściciel willi Urania. (Prawdopodobnie rok 1947)

Zdjęcie rodziny Daszkowskich (Adam Witold Daszkowski i Wacława Daszkowska siedzą obok siebie) W środku stoją Kazimierz Wiśniewski z żoną (właściciele willi Urania)

Zdjęcie z archiwum rodziny Daszkowskich – w ogrodzie willi Urania. W tle za płotem ul. Paderewskiego w Cechówce-Miłośnie. (Prawdopodobnie rok 1947)

Willa Urania od strony zachodniej. Zdjęcie rodziny Daszkowskich i Wiśniewskich (Prawdopodobnie rok 1947)

Willa Urania – taras od strony południowej. Rodziny Daszkowskich i Wiśniewskich. Prawdopodobnie rok 1947

Południowa strona Willi Urania w Cechówce (ob. Sulejówek). Alejka w sadzie, który mieścił się między willą i południową granicą posesji z terenem Zagłobina. Być może, stojący po lewej stronie to Kazimierz i Maria Wiśniewscy. Siedzący w pierwszym rzędzie po prawej w jasnym garniturze to tata Adama Włodzimierza Daszkowskiego – mgr inż. Adam Witold Daszkowski, wówczas pracownik Ministerstwa Odbudowy. Prawdopodobnie rok 1947.
„Urodziłem się w Warszawie, ale już od pierwszych dni po urodzeniu jestem mieszkańcem Sulejówka. Mam nawet dowód zameldowania z tutejszej placówki, w której rodzice musieli meldować dzieci. Moi rodzice Adam Witold Daszkowski i Wacława Daszkowska pochodzili z różnych stron”.
Adam Włodzimierz Daszkowski
„Moi rodzice byli w jakiś sposób skoligaceni z państwem Wiśniewskich. Helena i Kazimierz Wiśniewscy byli właścicielami Willi Urania wybudowanej w latach 20. XX wieku przy ulicy Paderewskiego 2 w Miłośnie. Budowę zakończono w roku 1929. Ta willa jakby trochę przypominała dworek Milusin – z tym, że ona była bardziej okazała. Ze strony północnej, zachodniej i południowej były piękne tarasy z krużgankami, z filarami. Cała posesja była bardzo duża. Była praktycznie większa od obszaru, który zajmuje obiekt tutaj Muzeum. [Piłsudskiego]”
Adam Włodzimierz Daszkowski
„Willi Urania już nie ma. Została sprzedana została przez spadkobierców rodziny Wiśniewskich i trafiła do rodziny nieodpowiedzialnej. Doprowadzono do całkowitej dewastacji tego budynku. Potem kilkakrotnie była podpalana i w efekcie ostatniego pożaru gdzieś tam w XXI wieku została zburzona, rozebrana i tam w tej chwili stoją apartamentowce”.
Adam Włodzimierz Daszkowski
„W domu były piece kaflowe, a mieszkania w willi Urania były duże. Była podzielona na mieszkania. Wnętrze ciekawe, trzy mieszkania na parterze, trzy na piętrze. W latach 60. zamieszkałe rodziny opuszczały willę. W 1970 roku mama dostała mieszkanie z racji zasług wojennych w Batalionach Chłopskich na Sobieskiego. W Willli Urania zostałem sam na 100 metrach. Bracia się pożenili. Naczelnik Miasta Sulejówek w 1976 roku zaproponował mi mieszkanie na ul. Łukasińskiego. A Państwo Pazurowie, którzy mieli niepełnosprawną córkę przeszli na moje miejsce”.
Adam Włodzimierz Daszkowski
„Pamiętam z dziecinnych wspomnień – otoczenie tego domu. Przed terenem posesji, po drugiej stronie ulicy Paderewskiego [obecnie Sienkiewicza] była olbrzymia polana, olbrzymie wrzosowisko. Tam stał tylko domek państwa Szczęsnych na ulicy Narutowicza i były ruiny domu państwa Kazimierskich. W czasie wojny pani kapitanowa Kazimierska strzeliła do niemieckiego oficera i Niemcy mszcząc się za to zdarzenie wymordowali sto kilkadziesiąt osób na terenie Miłosny i Sulejówka”.
Adam Włodzimierz Daszkowski
„Wszystkie drogi były gruntowe, nie było asfaltu. Okolice były podmokłe. W okresie wiosennym było słychać kumkanie żab. Na tych łąkach, wrzosowiskach bawiliśmy się, mam zdjęcia na nartach, puszczaliśmy latawce z tatą”.
Adam Włodzimierz Daszkowski
„Z dzieciakami z sąsiedztwa wymyśliliśmy Wakacyjny Klub Młodzieżowy „Fakir”. W ciągu dwóch, trzech dni chyba 50 osób zostało członkami tego klubu. Ktoś przyniósł stół do tenisa stołowego. Ustawiliśmy go na tarasie, mogliśmy grać w ping-ponga. W lasku na terenie posesji zbudowaliśmy boisko do piłki siatkowej. Bawiliśmy się w najróżniejszy sposób. Ja byłem pasjonatem muzyki. Na drzewach, na sosnach, które rosły na tamtym terenie zamontowałem głośniki, były połączone kablem z gramofonem. Ja w domu puszczałem płyty i ta muzyka na pół Miłosnej się rozchodziła”.
Adam Włodzimierz Daszkowski
„Wpadłem na pomysł, żeby na maszynie do pisania wypisywać legitymacje dla członków tego klubu. I to był błąd. Bo te legitymacje były dowodem, że założyłem nielegalną organizację. Popełniłem przestępstwo. Efekt był taki, że ówczesne władze Miasta Sulejówek skierowały wniosek do Kolegium o ukaranie mnie i zostałem oddany pod nadzór rodziców”.
Adam Włodzimierz Daszkowski
„Założyliśmy Kabaret Rozdętek – dzieci pisały teksty. W Kinie Wostok w Klubie Garnizonowym Wojskowego Instytutu Techniki Pancernej i Samochodowej w Sulejówku postanowiliśmy z tym kabaretem wystąpić. Razem z Zespołem Żaki z Winicjuszem Chróstem. Władze miasta kupiły gitary, ale nie było wzmacniaczy i głośników. Trzeba było pożyczyć”.
Adam Włodzimierz Daszkowski
„Okazało się, że nie było zezwolenia cenzury na nasz występ. Trzeba było jechać do Otwocka po zezwolenie. Tam nam powiedziano, że na plakatach nie może być Wojskowego Instytutu Techniki Pancernej i Samochodowej, bo to tajemnica wojskowa. Dochód z biletów był przeznaczony na stworzenie Domu Kultury. To był 1968 rok”.
Adam Włodzimierz Daszkowski