Przejdź do treści

wojna

„[Gdy wybuchła wojna] większość budynków tu w tej okolicy była spalona. Ocalał nasz [dom], budynek Wąsiewiczów, którzy mieszkają po drugiej stronie Południowej ulicy, pana Krawczyka, który mieszkał na rogu Południowej i Narutowicza, w drewnianym budynku. Prawdopodobnie wtedy – tak mi ciotki opowiadają – został zastrzelony mój pradziadek, dziadek mojej mamy”.

Ewa Nowak

„Moi dziadkowie uratowali swoje życie dzięki ławce żeliwnej. [Jak] Niemcy bombardowali, (…) [to] dziadkowie schowali się do piwnicy. [Wtedy] (…) przeleciał pocisk przez dom pana Krawczyka, przebił na wylot ten drewniany budynek (…) i rozbił się pod okienkiem naszej piwnicy, [bo] walnął w ławkę żeliwną. To ich uratowało. Ogłuchli na dwa dni, ale przeżyli. (…) [Potem dziadkowie uciekli], a jak wrócili to swój dom zastali splądrowany. (…) [Wtedy] kilka rzeczy takich cennych zginęło. To była pierwsza ucieczka babci, [a potem] jeszcze raz uciekała. Później powiedziała, że już więcej nie będę uciekać. Niech mnie zabiją, mówiła, nie zostawię swojego domu”.

Ewa Nowak

„[Babcia Sabina] opowiadała, że mężczyzn wyciągano, [więc oni się] chowali, jak poszła taka fama. Jacyś dobrzy ludzie informowali, że Niemcy będą łapać. (…) Jakiś pan Grzybowski przybiegł do babci i mówił: „Chowajcie się! Chłopy się chowajcie, bo Niemcy będą Was zabijać!”. Wtedy dziadek z babcią uciekli do lasu. [Ale kiedy była] następna łapanka, (…) to część mężczyzn, [w tym] babci znajomy Staszewski, schowało się gdzieś u kogoś do piwnicy. (…) Niestety Niemcy, [jak] weszli do tego domu, kazali otworzyć piwnicę [i] ich znaleźli, [ apotem] wszystkich zastrzelili”.

Ewa Nowak

„[Babcia] Sprzedawała na tym naszym bazarku głównie niedozwolony przez Niemców towar. (…) M.in. handlowała bimbrem. [Raz] też miała taką nieprzyjemną przygodę. (…) Na wózku był , dozwolony i niedozwolony towar przeznaczony do sprzedaż. Dozwolony to [był] chleb, a niedozwolony to bimber, [na którym] się najwięcej zarabiało. [Wtedy] na górce, tzw. kapitańskiej stał Niemiec. [Jak] zobaczył babcię, że jedzie, wyjechała z podwórka i krzyknął na nią: „Komm” – „Chodź do mnie” i machnął, żeby podeszła. To była zima. Babcia przerażona [pomyślała, że] Teraz to [ją] zastrzelą. [Jednak ponieważ] pomagał jej mój stryjek, Henryk Kubiszewski, to [powiedziała] do niego: „Ja będę ciągnąć ten wózek, a ty idź tam z tyłu. Będziemy udawać, że mi pomagasz po tym śniegu pchać ten wózek, [a] po cichu spod plandeki [będziesz] ten bimber wrzucał do śniegi i zasypywał. Może nam się uda”. I im udało im się”.

Ewa Nowak

„A [jak] Rosjanie przyszli, to słupy zniszczyli i na podpałkę wzięli, bo musieli na czymś gotować. Wtedy, nie było prądu. [Poza tym] poszła fama, że Rosjanie [będą] zabierać polskich mężczyzn do wojska, [więc] babcia z dziadkiem znów uciekli [do] (…) jakiejś wioski. [To były] trzy chałupy na krzyż, jakiś domek, stodoła, obora z sianem, ze słomą. Tam ci gospodarze miejscowi to się dobrze schowali, ale dziadek nie uczynił tego. Złapał widły i zaczął to siano przerzucać. Mówił, [że] jak przyjdą Rosjanie, to powie, że jest tu gospodarzem, jedyny na gospodarstwie, to może [go] nie wezmą do wojska. I, niestety go wzięli. Babcia [opowiadała], że (…) na [jej] oczach wsadzili pana gospodarza. Wzięli go za kuper, wsadzili na samochód mówiąc: „Do wojska, a nie tutaj siano przerzucać!””

Ewa Nowak

„[Jak] dziadka zabrali, [babcia] została sama z dziećmi. [Wtedy] wróciła przerażona do domu, co ma teraz zrobi. [Wtedy] prababcia Maria Sommer pomogła jej znaleźć osobę, która udostępniła babci na takim naszym miejscowym bazarku tzw. budę, czyli taki stragan. Mówiła: „Zacznij handlować.  Przeżyjesz.” I tak było”.

Ewa Nowak

Powiązane tematy: