Przejdź do treści

„Nazywam się Tadeusz Leopold Gawłowski, Leopold po ojcu. Ojciec był przez szereg lat obywatelem Sulejówka. Kupił tutaj tą działkę, zresztą dość dużą, około 11 tys. m2”.

Tadeusz L. Gawłowski

„Ojciec [był] urodzony w Warszawie. Rodzice odumarli go bardzo wcześnie, samego zostawili. On skorzystał, wyjechał do Petersburga. Wtedy dużo Polaków wyjeżdżało w różnych sprawach, np. [do] pracy. Ojcu jakiś znajomy, kolega można powiedzieć, polecił zaciągnąć się do wojska. Pod koniec XIX w. ojciec przez kilka lat służył w Leibgwardii. To był pułk wojskowy cara Mikołaja II. Ojciec szybko awansował do stopnia rotmistrza, ale musiał po jakimś czasie zrezygnować ze względów finansowych, bo było wymagane, żeby oficer ówczesnej armii trzymał 3 konie do spraw wojskowych na własny koszt. To było wielkim obciążeniem”.

Tadeusz L. Gawłowski

„Po tym wojsku ojciec wrócił do Warszawy. Tutaj jakiś czas był żonaty z panią, która w krótkim czasie umarła. [Potem] ojciec ponownie wyjechał do Petersburga i tam mamę poznał. Mama była po maturze w specjalnym gimnazjum(?) prowadzonym przez mateczkę Ledóchowską. To znane nazwisko. Zresztą była potem przez Papieża błogosławiona”.

Tadeusz L. Gawłowski

„[Rodzice] poznali się dopiero jak wybuchła tam rewolucja i było strasznie niebezpiecznie, bo nawet wychodząc na ulicę można było kulę w głowę zarobić bardzo łatwo nie mając wstążeczki czerwonej zawiązanej. Więc szybko zdecydowali przyjechać do Warszawy. Tutaj się ulokowali wszyscy, to znaczy dziadkowie moi i ojciec z mamą moją od razu się pobrali, w 1919 rok. Po dwóch latach urodziła się [im] córka na imię mająca Zosieńka. To jest dość ważne, bo potem teren tu zakupiony pod nazwą Zosieńka figurował tutaj cały czas”.

Tadeusz L. Gawłowski

„To moja siostra, niestety zmarła po 8 latach na szkarlatynę. W tamtych czasach to była bardzo niebezpieczna choroba. Po kilku latach po jej śmierci ja się urodziłem, (…) 18 sierpnia 1931 r., to jest data mojego urodzenia. (…) Tegoż dnia kilku panów, nazywając siebie sympatykami Sulejówka, sporządzili taki tekst gratulacyjny, (…) [który] brzmi tak: „Chociaż chwila jest spokojna, dookoła będzie wojna. Wszędzie widać tego znaki, bo się rodzą nam chłopaki. No i Tobie, Lopciu drogi, syn zawitał w Twoje progi, niech się chowa zdrowo, z krzykiem i niech będzie pułkownikiem”. Jest to króciutkie ale bardzo fajne i to jako pierwszy dokument w moich aktach osobistych”.

Tadeusz L. Gawłowski

„Skoro ojciec miał tu kupioną dużą działkę, zaczął od razu budować dwie wille i (…) nieduży domek dla dozorcy, bo chodziło o to, żeby ktoś pilnował tego wszystkiego. (…) Lasek jeszcze był niewysoki, kilkumetrowe sosenki. Od razu zrobiono część ogrodową. Sprowadzał ojciec od Ulricha, to znane nazwisko ogrodnicze z Warszawy, fachowców, którzy tam urządzili ten ogród. Cała ta posiadłość została nazwana „Zosieńka”. (…) Wtedy korzystaliśmy z tego terenu na okres letni, a normalnie mieszkaliśmy w Warszawie, na ulicy Rymarskiej, [gdzie] ojciec wynajął mieszkanie po hrabim Przeździeckim. Tam, jako małe pacholę się wychowywałem”.

Tadeusz L. Gawłowski

Zobacz pełne relacje


Cytaty, fotografie oraz relacje są fragmentem materiałów dostępnych w Archiwum Społecznym Sulejówka.  Więcej fotografii znajduje się z kolei w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. profesora Zbigniewa Wójcika w Sulejówku. Czekamy także na Twoją historię!

Tadeusz L. Gawłowski