przychodnia
Fotomontaż wykonano podczas letnich warsztatów Dokumentowanie codzienności dofinansowanych ze środków Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach programu "Patriotyzm Jutra 2021".
Przychodnia
Elżbieta Krzak, Elżbieta Puczniewska-Pyszyńska, Franciszka Żerańska
„Ta strona zewnętrzna ośrodka nie była bardzo zadbana. Wejście frontowe zawsze było zamknięte. Nie pamiętam dlaczego. Chodziło się do przychodni z tyłu”.
Franciszka Żerańska
„Na parterze pamiętam, tu gdzie w tej chwili jest sala, w której się spotkaliśmy, to tam była recepcja. Obok były gabinety. Po prawej stronie od tyłu wchodząc były dwa gabinety. Frontowe wejście – to był chyba pediatryczny, żeby oddzielić małe dzieci od dorosłych. Po lewej stronie przyjmował chyba stomatolog. Na górze na pewno była pani okulista, ginekolog, pokój pielęgniarek i badań laboratoryjnych. Było tam bardzo ciasno. Warunki były naprawdę trudne. Wszystkie pomieszczenia były wykorzystywane”.
Zofia Ratyńska
„Tam okulista, chirurg był. Prześwietlenie rentgenowskie starego typu. Przepierzenie ściankami działowymi z tektury. Prześwietlenie, interniści. To była tzw. przychodnia dla Sulejówka. Pamiętam tylko z tej racji, że musiałem pójść do chirurga, na rentgen. On był na dole, a na piętrze gabinety”.
Jerzy Mizikowski
„Zacznijmy może od lekarzy. Był fantastyczny kardiolog. To była sława na całą Polskę. Doktor Dąbrowski. To był fantastyczny lekarz naprawdę. Przyjechaliśmy tu w 1966 r w maju, a w październiku zachorował mój mąż. Okazało się, ze miał odmę samoistną. Przyszedł pan doktor Dąbrowski. Popatrzył, przyjrzał się. Zbadał męża i mówił, że coś jest z płucami. A tu jest małe dziecko. „Co będzie pani trzymała chorego z niewiadomymi płucami przy dziecku. Położymy go w szpitalu. Niech się tam o niego martwią.””.
Franciszka Żerańska
„On lubił stawiać takie bardzo drastyczne diagnozy, ale one zawsze miały jakiś taki sens. Zawsze bardzo opiekował się tymi swoimi pacjentami”.
Franciszka Żerańska
„To była kadra ustabilizowana. Było małżeństwo: pediatra i laryngolog, który lubił stawiać takie diagnozy straszne”.
Franciszka Żerańska
„Właściwie od początku mojego mieszkania w Sulejówku miałam z nią częsty kontakt. Wiadomo dzieci chorują i często trzeba było tam bywać. Pamiętam swój pierwszy kontakt z taką młodą lekarką, doktor Wilk. Była pediatrą. Ona prowadziła moje córki właściwie przez całe ich dziecinne i później młodzieńcze życie – w materii oczywiście zdrowia”.
Zofia Ratyńska
Doktór Lipka i in.
Elżbieta Krzak, Ewa Duszczyk
„Stomatologiem był pan doktor Januariusz Wójcik, doskonały stomatolog. Zanim zaczęłam tu pracę, na studiach to korzystałam z uprzejmości pana doktora w ramach tzw. praktyk wakacyjnych. Równocześnie pani Jakubowska, która była moją przyszywaną ciocią, mówiłam do niej ciociu, to ona mnie uczyła jak robi się zastrzyki. Przecież nie było sprzętu jednorazowego”.
Ewa Duszczyk
„Na pierwszym piętrze w tym małym domu zajmowali dwa pokoje dwaj lekarze, którzy pracowali w szpitalu w Helinie. Ci lekarze mnie wyratowali, bo ja dostałem jakieś żółtaczki w listopadzie, czy jakiegoś owrzodzenia nóg, a żadnych lekarstw nie było, oni przynosili lekarstwa od siebie. Kazali się odżywiać praktycznie tylko cukrem i rzeczywiście wyciągnęli mnie z tych kłopotów”.
Andrzej Borodzik
„Byli tam lekarze – teraz mówi się pierwszego kontaktu, czyli tacy do których się chodziło z różnymi schorzeniami, ale była też okulistka. Nie pamiętam nazwiska. Na pewno był laryngolog”.
Zofia Ratyńska
„Pan Lipko był pierwszym kierownikiem przychodni. Przychodnia mieściła się na Świętochowskiego w prywatnym domu. Wywłaszczonym. Jeszcze moja żona tu pracowała w tej przychodni. Pielęgniarką była”.
Jerzy Mizikowski