Cytaty, fotografie oraz relacje są fragmentem materiałów dostępnych w Archiwum Społecznym Sulejówka. Więcej fotografii znajduje się z kolei w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. profesora Zbigniewa Wójcika w Sulejówku. Czekamy także na Twoją historię!
Dom rodziny Gruszczyńskich
ul. Klonowa 17
Okupacja
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
„Te domy były drewniane. Z zewnątrz były ładniejsze niż we wewnątrz. Zimą mieszkało się bardzo przyjemnie. Łatwo było je opalić, ale latem na górze było straszliwie gorąco. Tym bardziej, że te mieszkania na górze były niższe niż te na dole. U moich dziadków mieszkania miały trzy metry wysokości. W tych domach nie było żadnych sanitariatów”.
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
„Tutaj się wychowałam, bo w 39 r. ojciec [Wacław Sudnik] ciężko zachorował i mama [Zofia z d. Węgorzewska] wróciła do rodziców. Ojciec zmarł 24 maja 1939 r. Miał 34 lata, a ja byłam małym dzieckiem. Od tamtej pory jestem tu. Właściwie tu był mój dom. Tu się wychowałam. Tu skończyłam szkołę podstawową i dwie klasy liceum”.
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
„Pamiętam kanonady na Zorzy. Mój dziadek stał przy oknie i patrzył przez lufcik. Niebo było całe czerwone od łuny i słychać było straszliwe krzyki. Salwy i wycia psów. Do mojego domu została wprowadzona jedna rodzina z Zorzy, bo jedno mieszkanie było wolne. Tacy państwo Wojciechowscy, którzy mieszkali z nami do końca wojny. Opowiadali, że ojcu z synem już dorosłym udało się uciec, bo tam był rów i oni się tam przeczołgali. Tam były krzaki. W ten sposób uciekli. A inni, którzy byli wypędzani z domu, ustawiani i salwami zabijani. Najmłodszy chłopiec pochodził z Wejherowa, miał 11 lat, a najstarsza kobieta miała lat 81”.
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
„Myśmy przez cały ten okres działań wojennych byli w domu. Nikt nas z tego domu nie wyrzucał, ale w pewnym momencie, to było chyba przed tym głównym działaniem, była u nas narada generałów. Nie pamiętam już jacy dostojnicy radzieccy. Wtedy wszystkim nam z domu i okolicznych domów po prostu kazano wyjść. Potem nas wypuścili”.
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
„Potem przyszło wojsko polskie ubrane bardzo biednie, bardzo nędznie. Późną jesienią. W tym naszym domu porobiono prycze żołnierskie. Żołnierze spali pod kocykami. W porównaniu z tamtym wojskiem, które przynosiło nam konserwy amerykańskie: parówki i tuszonkę, to w porównaniu z nimi to polskie wojsko było nędznie wyposażone. Żal było patrzeć na tych żołnierzy. Wtedy musieliśmy się ścisnąć ogromnie, bo zarekwirowano, ile można było tych pokoi na kwatery dla żołnierzy”.
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
„Moja rodzina zakupiła działkę wczesną wiosną w 1914 r. To znaczy zakupił mój pradziadek z dziadkiem na parceli, którą wydzielili bracia Łopatinowie z Okuniewa. W księdze wieczystej od nazwiska pradziadka jest tam zapis osada Gruszczyńska. Przestało to istnieć, bo teraz jest tam ulica Klonowa”.
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
„To byli rzemieślnicy warszawscy. Pradziadek był stolarzem, majstrem stolarskim, wykwalifikowanym i wyspecjalizowanym w budowie schodów, a dziadek był stolarzem meblowym, który w okolicy uczył wielu stolarzy”.
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
„Dom został wybudowany na letnisko. To był duży piętrowy dom. Na dole były trzy mieszkania, po pokoju z kuchnią. Na górze były dwa pokoje z kuchnią, górki, przygórki i strych. Także to dom był naprawdę duży i wkoło piękny ogród. Dziadkowie mieli czworo dzieci”.
Irmina Matyjasek-Jałowiecka