Przejdź do treści

Miłosna

„Mając osiemnaście lat mój ojciec [Stanisław Laskowski] zmarł i musiałam się zaopiekować mamą. Ponieważ mama nigdy nie pracowała, nie miała renty więc musiałam pójść do pracy. (…) Mama mieszkała ze mną 42 lata. Pomogła mi wychować dzieci. (…) Żyła 93 lata i zawsze mówiła, jak pani jeszcze wygląda, chodzi, mówi, to zawsze powtarzała, że zawdzięcza to córce. (…) Była mi wdzięczna bardzo, a ja byłam jej wdzięczna, że pomogła mi wychować dwoje dzieci”.

Stanisława Gruzińska

„Tu [w Miłośnie] mieszkał [mój] brat [Czesław], który właśnie tę kapliczkę pobudował. (…) Brat mieszkał z nami, z rodzicami. Później się ożenił. Wynajął mieszkanie na wsi i otworzył sklepik wiejski. Za okupacji należał do AK. Był prześladowany. Niemcy mieli jakieś donosy. Pewnego dnia była obława w Woli Polskiej. [On] uciekł do takiej piwnicy po wsiach. (…) Bratowa powiedziała, że on gdzieś tam pojechał. [Niemcy] poszli do tych, co im wynajmowali, a oni powiedzieli, że jeszcze wieczorem był. I oni bardzo mocno zbili moją bratową, [która] była w ciąży. (…) [Czesław] w samych kalesonach uciekł do Wiśniewa, do księdza. (…) Nie wiedzieliśmy, co się z nim stało. (…) Zjawił się po wojnie. Wtedy okazało się, że był w Miłośnie. [Dlatego] po wojnie tu pracował, bo musiał z czegoś żyć. Tu kupił kawałek ziemi do Żydów. Na tej ziemi był dom drewniany, ale już taki marny. Tu, gdzie ja mieszkam (…) Przyjechał (wtedy) do nas na wieś i doradził tacie, że on już jest chory i już nie da rady budować na nowo, bo wszystko było spalone, zniszczone. On mu doradził ten sklep”.

Stanisława Gruzińska

„Kupiliśmy od Żydów taki sklep żelazny tu na ul. 3 Maja [obecnie], bo musieliśmy z czegoś żyć. Ponieważ ojciec bardzo chorował, a ja chciałam trochę skorzystać ze szkoły, a nie mieliśmy żadnych środków do życia i moi rodzice byli nie ubezpieczeni więc poszłam do pracy mając szesnaście lat, żeby wziąć rodziców na swoje utrzymanie. Zaraz poszłam do budownictwa za gońca. (…) [Wtedy] takie były etaty, że młodzież dostawała rower i od budowy do budowy różne papierki woziła i różne takie sprawy. Także pracowałam w BP1 [Biurze Projektowym] w kinie Moskwa, od postaw, od fundamentów. (…) Praca wyglądała tak, że jeździłam z kina Moskwa do okolicy kina Praha. Jeździłam na rowerze. Wszędzie były zgliszcza jeszcze. Nieposprzątane były cegły. Tyle ulic, gdzie nie chodziły żadne autobusy. Było już dużo oczyszczone, ale były też takie zakątki, gdzie jeszcze nic nie było więc przyjeżdżałam rowerem”.

Stanisława Gruzińska

„Przy sklepie był magazynek. Zrobiliśmy sobie z tego pokoik i tam mieszkaliśmy z mamą i ojcem. Jak ojciec zmarł mieszkaliśmy tam z mamą. (…) Sklep zlikwidowałam. To było u państwa Jankowskich. Pan Jankowski kupił dom od tego samego Żyda dom, co my sklep. I za jakiś czas otworzył sklep spożywczy w tym domu. On handlował węglem a żona miała ten sklep”.

Stanisława Gruzińska

„W 1953 roku wyszłam za mąż za człowieka, który był w szkole oficerskiej w Pile, chociaż stąd pochodził. (…) Wyjechaliśmy do Tomaszowa Mazowieckiego, ponieważ tam przydzieli go do pracy. Tam urodziłam dwoje dzieci. Mieszkałam z mężem, z mamą. Mieszkałam tam cztery lata. Pracowałam tam. (…) Jak wróciliśmy z powrotem tutaj postawiliśmy ten dom, gdzie mieszkamy do dzisiejszego dnia. Mały domek, bo wtedy były bardzo ciężkie czasy. Tu mieszkaliśmy. Tu wychowały się moje dzieci, [Krzysztof i Elżbieta]. (…) Mąż odszedł z wojska. Był taki okres, kiedy ludzi zwalniali z wojska, a mąż powiedział, że nie widzi się w wojsku. To był jakiś 1957 rok. Mąż był tylko cztery lata w wojsku. [Był] w randze porucznika”.

Stanisława Gruzińska

„[Czesław] namawiał, [że] on odda kawałek placu i on [mój mąż] się pobuduje, [bo] ma technika samochodowego i otworzy sobie warsztat samochodowy. I będziemy sobie żyli spokojnie, na jednym miejscu, a nie gdzieś tam w świecie. (…) I mąż się zwolnił i poszedł do pracy tu do jednostki, bo robił jakiemuś oficerowi samochód. Reperował i się dogadał z nim, że on też był wojsku, [ale] teraz się zwolnił. I jako cywila przyjęli go tu do wojska. Miał stanowisko na stacji obsługi, kierował stacją obsługi. Uczył żołnierzy. Tu pracował ze dwadzieścia parę lat, a ja pracowałam w gastronomii”.

Stanisława Gruzińska