drewniaki
„Wpadł na taki pomysł, że kwiaciarnia potrzebuje mieś zaplecze, żeby były świeże kwiaty. Musi mieć kontakt z innymi ogrodnikami, którzy mają szklarnie, aby można było ją zaopatrywać. (…) Pomyślał, że pojedzie poza Warszawę, aby można było takie gospodarstwo stworzyć. (…) Któregoś dnia wyjechał w kierunku wschodnim pociągiem relacja Berlin-Moskwa. Jadąc kilkanaście kilometrów od Warszawy zatrzymał się w miejscowości Sulejówek. Mała stacyjka. Bardzo niski peronik, taki półmetrowy. Jak wysiadł [to] popatrzył, że blisko stacji jest jakiś taki duży teren, niezadrzewiony. Żyto rosło jedynie. Stał drewniany mały domek. Pomyślał, że jak znajdzie właściciela to może kupi ten tern. I tak też się stało. Półtora akra ziemi zakupił na podstawie aktu notarialnego”.
Marek Giedwidź
Drewniak „Babiniec”, Wielkanoc, 1930
Mariusz Kolmasiak
Walenty Wójcik, drewniak, Wielkanoc, 1930
Mariusz Kolmasiak
Drewniak „Babiniec”, Wielkanoc, 1930
Mariusz Kolmasiak
Dawny dworzec Sulejówek - obecnie drewniak
Małgorzata Chocianowska
Przedszkolaki, z tyłu widoczna Willa Otradno
Willa Otradno
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Drewniak
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Helena Smolak
Elżbieta Krzak
Helena Smolak z rodziną
Elżbieta Krzak
Kazimierz, Helena i Olgierd Dowgiłłowiczowie-Nowiccy
Lechosław Dowgiłłowicz-Nowicki
Drewniak
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Na werandzie
Barbara Pasińska-Kruk, Marek Pasiński
Rodzina Siekierskich przed willą
Barbara Pasińska-Kruk, Marek Pasiński
Rodzina Siekierskich przed willą
Barbara Pasińska-Kruk, Marek Pasiński
W ogrodzie
Elżbieta Krzak
Babcia Smolak z wnukami
Elżbieta Krzak
Elżbieta i Andrzej Smolakowie
Elżbieta Krzak
Elżbieta i Andrzej Smolakowie
Elżbieta Krzak
Osada Dobra Przyszłość
Elżbieta Krzak
Osada Dobra Przyszłość
Elżbieta Krzak
Ślub Elżbiety z d. Smolak Krzak
Elżbieta Krzak
Imieniny ciotki Janiny Gajowskiej w Koniku
Elżbieta Krzak
Józef Smolak
Elżbieta Krzak
Józef Smolak
Elżbieta Krzak
Józef Smolak
Elżbieta Krzak
Sulejówecki drewniak
Anna Cwalinowa
Sulejówecki drewniak
Anna Cwalinowa
Sulejówecki drewniak
Anna Cwalinowa
Sulejówecki drewniak
Anna Cwalinowa
Sulejówecki drewniak
Anna Cwalinowa
Sulejówecki drewniak
Anna Cwalinowa
Dom Czesława Piątkowskiego
Irena Galińska
Rodzina Pyszyńskich przed willą Błękitną, od lewej siedzą: Marta, Ignacy, NN, Jan, stoją: Wacław i Leokadia Liniewicz, Edwarda, Konrad, NN
Mirosław Pyszyński
Panie Pyszyńskie w ogrodzie; Marta, Leokadia z domu Pyszyńska Liniewicz, Edwarda, stoi NN
Mirosław Pyszyński
Edwarda i Mateusz Karol Pyszyńscy z gośćmi przed willą Błękitną
Mirosław Pyszyński
Marta i Jan Pyszyńskcy przed willą Błękitną
Mirosław Pyszyński
Edwarda Pyszyńska i Leokadia Liniewicz z dziećmi przed willą Błękitną
Mirosław Pyszyński
Halina z domu Szydłowska i Tadeusz Pyszyńscy z gośćmi
Mirosław Pyszyński
Przed domem Gruszczyńskich - Węgorzewskich
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
Pogrzeb Wacława Węgorzewskiego
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
Dom Gruszczyńskich, rodzina Węgorzewskich
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
U babci Leonardy Węgorzewskiej z domu Gruszczyńskiej
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
U babci Leonardy Węgorzewskiej z domu Gruszczyńskiej
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
Feliks i Andrzej Borodzikowie
Andrzej Borodzik
Stanisław i Zofia Śliwińscy z dziećmi i wnukami
Andrzej Borodzik
Zofia Śliwińska z córką Zofią i jej synami
Andrzej Borodzik
„Mam relacje dotyczące Otradna, gdzie mieszkała moja babcia i mój dziadek z moim ojcem w okresie, kiedy Piłsudski mieszkał w Milusinie. Oni tam mieszkali wiele lat. Babcia została wysiedlona przez Armię Czerwoną z majątku. Pozwolono im zabrać tylko tyle, ile na furmankę się mieści. Potem babcia została w Petersburgu. Natomiast dziadek zamieszkał w hotelu Saskim, gdzie prowadził swoje drugie życie, z drugą kobietą. Z tego związku była dwójka dzieci. Nie mógł się rozwieść, bo był członkiem rządu. To było nie do pomyślenia! Babcia – z tego co wieść rodzinna niesie, któregoś dnia wsiadła w pociąg i przyjechała do Warszawy. Wiedziała, że dziadek mieszka w hotelu Saskim. Otworzyła drzwi do numeru i tam zastała jakąś panią z dwójką dzieci. No i tak się wszystko wysypało, że tak powiem. Dziadek wrócił do babci i wtedy razem zamieszkali w Otradnie – z moim ojcem”.
Lechosław Dowgiłłowicz-Nowicki
„Ona składała się z dwóch budynków. Jedna taka willa nowoczesna. Dzisiaj już wiem, że to Skórewicz budował w stylu dworkowym dla Piłsudskiego. Natomiast obok stała stara willa, stary dom. Po prawej stronie jak się wchodziło do wejścia i ten dom raził mnie jako chłopca. Taka willa tutaj piękna, a tu stary dom. Ale to była ładna architektura. W stylu trochę świdermajer. I ona istniała, a poza tym istniała stara szkoła. Pamiętam tą architekturę starą doskonale. Zwłaszcza ona się gromadziła w pobliżu stacji, te wille stawały. To były tereny leśnie, parcelowane i tam sobie inteligencja budowała te wille. A dookoła, kilometr w bok wiochy, wioski”.
Lechosław Dowgiłłowicz-Nowicki
„Kiedy wkroczyło wojsko rosyjskie, to był horror. Babci przypomniały się lata, kiedy była tam sama i przeżyła rewolucję. Wszystkie panny były pochowane. Moja mama też była ukryta za ścianą. Ten dom chyba jeszcze stoi. Jak się idzie ulicą Świętochowskiego. Drewniany. Mamy koleżanka i mama były tam ukryte, bo wszystko, co się ruszało, było ruskich. Babcia opowiadała, że jak wpadali na podwórko to byli to zagłodzeni ludzie. Oni jedli wszystko, co było. Brali to, co latało i chodziło. Więc to, co cenne, babcia, chowała. Koza się jedna ostała. Kury wszystkie poszły”.
Barbara Pasińska-Kruk
„Przy Dworcowej od Żeromskiego do Piłsudskiego w końcu lat 50. stały dwa drewniane domy, których nie ma, nasza Jadwisia i w głębi jeszcze Willa Wanda, która miała z natury przypominać dworek Piłsudskiego, oraz willa brata prezydenta Mościckiego”.
Wojciech Hyb
„Maria z Filemonowiczów miała duszę artystyczną. Po dwóch latach zostawiła męża z córkami, wzięła gitarę i wyjechała w siną dal. Wtedy Józef uzyskał unieważnienie związku i ożenił się po raz drugi z Heleną z Wyżnikiewiczów (ur. w 1905 r.). Razem zakupili działkę budowlaną przy obecnej ul. Niemojewskiego, gdzie wybudowali dom piętrowy siedmioizbowy z dwoma wyszklonymi werandami. „W 1939 r. urodziła mu się kolejna córka – Elżbieta oraz syn Andrzej w 1942 r”.
Elżbieta Krzak
„Drugi z braci Wacław ur. w 1898 r. po ukończeniu szkoły podstawowej pomagał ojcu w kuźni. Jako młodzieniec zatrudnił się na kolei. Pracował w wagonowni na stacji Warszawa Praga. W 1930 r ożenił się z Heleną z Rasuńskich (ur.1900 – zm. 1969). Młodzi początkowo zamieszkali w pokojach na piętrze w domu brata Józefa. Tu 15 stycznia 1931 r. urodziła się im córka. Druga córka, Barbara, po zakupie działki przy obecnej ulicy Wilsona 4 i wybudowaniu tam domu, przyszła na świat 4 września 1932 r. Dom w niezmienionym kształcie stoi do dnia dzisiejszego”.
Elżbieta Krzak
„Pamiętam jeszcze taką apteczkę, którą mieliśmy długie, długie lata. Zrobiona była przez jednego z tych letników, który w Warszawie prowadził aptekę. Ponieważ dobrze się te stosunki układały to zrobił mojej mamie taki prezent w postaci tej apteczki w pełni wyposażonej w różne takie tam medykamenty podstawowe”.
Elżbieta Krzak
„Nowocześnie było w tym Sulejówku. Apteka była. Piękne budowle np. taki ogrodnik Gawel. Jak pałace to wyglądało. Piękna aleja prowadziła do Sulejówka. Piękny budynek był drewniany taki stacyjny pięknie był pobudowany. Przy tym taki park był bardzo ładnie zagospodarowany ze względu na Marszałka Piłsudskiego. I przejazd kolejowy tak ładnie był pobudowany. Szosa od Warszawy to była kostka bazaltowa. Różniła się ta architektura od tej drewnianej z Miłosnej”.
Andrzej Dziurzyński
Marek Kwiatkowski
Anna Cwalinowa
Codzienne życie
Henryk Szuba
Powojenna Cechówka
Bogdan Stasiak
„W tym domu się urodziłem. Stoi po dzień dzisiejszy ten dom. Mamusia pochodziła z parafii w Długiej Kościelnej. Ojciec z parafii Pustelnik. Gdy ojciec skończył szesnaście lat uczył się zawodu cukiernika. 12 listopada w 1944 r. wzięli ślub. Później urodziła się moja siostra. Mieszkali u dziadka, u rodziców mamusi. Później ojciec kupił już to”.
Henryk Szuba
„Dom drewniany. Był pokój kuchnia, weranda. Później jeszcze pobudowali następny i jeszcze następny. Hodowali zwierzęta. Trzeba było z czegoś żyć. Hodowaliśmy kury i krowy”.
Henryk Szuba
„Było tu kilku sąsiadów. Też mieli krowę. Takie, jak to się mówi gospodarstwa wiejskie. Ile tu mogło być domów? Państwa Sakowskich, państwa Wytrykowskich, pani Gochniny. To wszystko było drewniane. Parterowe. Państwa Szymanowskich. Strasznie podmokłe były tu tereny. Tu były bagna”.
Henryk Szuba
„Podstawówkę kończyłem przy lampkach naftowych. Miałem kolegę, on tam dalej mieszkał. Chodził na jakieś kursy elektryczne i umiał światło zakładać. Przyszedł do nas i założył nam światło, bo już słup na ulicy był. Przyjechali z elektrowni i tylko nam podłączyli, bo on już wszystko zrobił. A wcześniej to było wszystko przy lampach naftowych w drewniakach”.
Piotr Rzepiński
„U sąsiada to był drewniak, a po drugiej stronie sąsiad miał tynki obite trzciną. Nasz dom był murowany, ponieważ ojciec pracował na cegielni”.
Leszek Andrzej Rudnicki
„Dużo było willi w Miłośnie na styl otwocki budowanych. To były domy drewniane z taką przybudówką i czymś w rodzaju takiego strychu czy pięterka. Do dzisiaj to bodajże na ulicy Świętochowskiego róg Przybyszewskiego jest jeszcze taki typowy domek. Niemniej jednak powstawały takie wille jak u tego sąsiada Dusieńka. Ale to był 1936 r”.
Leszek Andrzej Rudnicki
„Były piękne budynki. Tu u mnie zaraz za parkanem był taki piękny, przedwojenny budynek, gdzie wszyscy się już wyprowadzili i nikt nie mieszkał. Z werandami, balkonami, ale zaczęli mieszkać bezdomni i ten dom się spalił. Palił się jak zapałki, bo był całkiem drewniany. Drugi przy ulicy sąsiedniej też był drewniany. Ludzie porozbierali na deski. I teraz w krzakach nie widać, że tam jest dom”.
Barbara Szewczyk
„Tu był las i tylko parę domków drewnianych. Tam mieszkaliśmy całą okupację przy ul. Łukasińskiego. Taki domek narożny. On tam nadal stoi”.
Piotr Rzepiński
„Rodzice, jak się pobrali to mieszkali na ulicy przy kościele. Taki ładny drewniany dom był. Jak Niemcy wchodzili, to tę ulicę palili i dom spalili. Nawet ci gospodarze proponowali, żeby rodzice kupili ten dom, ale mamusia nie chciała. Powiedziała: Mam tutaj swoje place. Nie będę daleko mieszkała. Ja chcę wybudować sobie porządny dom”.
Wanda Łabędź
„Na tej górce był taki drewniany dom żydowski. Starsze dzieciaki tam chodziły i śmiali się z tych Żydów, jak oni odprawiali modły. Nie wiem, czy Niemcy spalili ten dom, czy jeszcze przed tym był rozebrany”.
Wanda Łabędź
„Jak się szło do kościoła Kilińskiego to był taki lasek i tam był taki dom drewniany. Tam organista mieszkał. Chodził do kościoła i na organach grał. Dom pewnie się rozleciał”.
Wanda Łabędź
„Następny dom nie istnieje. Był to dom sędziego Chojno. Drewniany, malowniczy taki duży dom. Znałem sędziego Chojno. On lubił porozmawiać, a jak nie miał z kim to ze mną porozmawiał”.
Andrzej Sawelski
„Rodzice byli na dorobku. Mieli prosty drewniany dom. Mój ojciec pracował w elektrowni w modlińskiej, wojskowej twierdzy, ale był cywilem. W związku z tym, jak się zanosiło na wojnę musieliśmy opuścić twierdzę. Jak i dlaczego trafiliśmy do Sulejówka? Nie wiem. W każdym razie zamieszkaliśmy na ulicy Dąbrowskiego 4 w domu Państwa Elgasów”.
Andrzej Sawelski
„Mieszkali w tym samym domu, co Marszałek. Jak się wchodziło z tej głównej ulicy od dworca, to po prawej stronie był drewniany domek. Często odwiedzałam koleżankę Jadzię Maciejewską. Jeszcze był Zbyszek Maciejewski. On gdzieś później wyjechał za granicę”.
Maria z d. Chytrowska Kowalska
„Te domy były drewniane. Z zewnątrz były ładniejsze niż we wewnątrz. Zimą mieszkało się bardzo przyjemnie. Łatwo było je opalić, ale latem na górze było straszliwie gorąco. Tym bardziej, że te mieszkania na górze były niższe niż te na dole. U moich dziadków mieszkania miały trzy metry wysokości. W tych domach nie było żadnych sanitariatów”.
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
„Wtedy tutaj był tylko ten dom, biały dziś otynkowany drewniak i domek drewniany pana Dusznickiego, sąsiada, który zmarł w latach 70. Jak się spojrzało, to widać było z okna czy z akacji, bo tu były akacje i można było wejść i obserwować, ulicę Konopnickiej, dym lokomotywy parowej i słychać było hałas kolei żelaznej, bo tu były takie znaki życia w owym czasie”.
Jerzy Madej
„Za tą górką, za tą ulicą, ona się Południowa chyba nazywała, był taki domek drewniany. Tam były wylewiska wiosną. Takie właściwie bagnisko. Tam lądowały kukuruźniki, takie małe dwupłatowe rosyjskie. To były takie sensacje dla chłopaków w całej okolicy, bo myśmy przybiegali jak samolot wylądował i oglądali to widowisko. Dla mnie taka była wojna”.
Jerzy Madej
„Taka cenzura występuje tutaj w Sulejówku, że miejscowość jest przecięta linią kolejową z Warszawy do Siedlec. A więc mówiło się za torami lub przed torami. My jesteśmy przed torami. Przystanek kolejowy został umieszczony na 19 km – licząc od tego charakterystycznego słupa na rogu Al. Jerozolimskich i Marszałkowskiej. Ta odległość była umieszczona na wieży budynku stacyjnego, drewnianego, który istnieje dotychczas. A więc, mówiło się za torami lub przed torami. My jesteśmy przed torami”.
Janusz Dowjat
„Dom został wybudowany na letnisko. To był duży piętrowy dom. Na dole były trzy mieszkania, po pokoju z kuchnią. Na górze były dwa pokoje z kuchnią, górki, przygórki i strych. Także to dom był naprawdę duży i wkoło piękny ogród. Dziadkowie mieli czworo dzieci”.
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
„W tym domu białym, który tutaj widać, chociaż to drewniak otynkowany, był zarówno szpital wojskowy jak i rusznikarnia. Szpital koński, weterynaryjny. Zdarzało się, że konie padały, bo były strasznie poranione i tutaj kończyły żywot. Mnie, takiego kajtka brali na sianokosy dla tych koników, które tutaj były leczone. Także to takie wspomnienia sympatyczne”.
Jerzy Madej