Cytaty, fotografie oraz relacje są fragmentem materiałów dostępnych w Archiwum Społecznym Sulejówka. Więcej fotografii znajduje się z kolei w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. profesora Zbigniewa Wójcika w Sulejówku. Czekamy także na Twoją historię!
Willa Otradno
ul. Oleandrów 3
Nowi lokatorzy
Janusz Dowjat
„Dziadek jak przyjechał z Litwy w 1919 czy 1920 r. to zamieszkał w hotelu Saskim w Warszawie. Dopiero znacznie później, jak powstał mariaż mojego ojca z moją matką – Sulejówek stał się ważnym miejscem”.
Lechosław Dowgiłłowicz-Nowicki
„Mam relacje dotyczące Otradna, gdzie mieszkała moja babcia i mój dziadek z moim ojcem w okresie, kiedy Piłsudski mieszkał w Milusinie. Oni tam mieszkali wiele lat. Babcia została wysiedlona przez Armię Czerwoną z majątku. Pozwolono im zabrać tylko tyle, ile na furmankę się mieści. Potem babcia została w Petersburgu. Natomiast dziadek zamieszkał w hotelu Saskim, gdzie prowadził swoje drugie życie, z drugą kobietą. Z tego związku była dwójka dzieci. Nie mógł się rozwieść, bo był członkiem rządu. To było nie do pomyślenia! Babcia – z tego co wieść rodzinna niesie, któregoś dnia wsiadła w pociąg i przyjechała do Warszawy. Wiedziała, że dziadek mieszka w hotelu Saskim. Otworzyła drzwi do numeru i tam zastała jakąś panią z dwójką dzieci. No i tak się wszystko wysypało, że tak powiem. Dziadek wrócił do babci i wtedy razem zamieszkali w Otradnie – z moim ojcem”.
Lechosław Dowgiłłowicz-Nowicki
„Ona składała się z dwóch budynków. Jedna taka willa nowoczesna. Dzisiaj już wiem, że to Skórewicz budował w stylu dworkowym dla Piłsudskiego. Natomiast obok stała stara willa, stary dom. Po prawej stronie jak się wchodziło do wejścia i ten dom raził mnie jako chłopca. Taka willa tutaj piękna, a tu stary dom. Ale to była ładna architektura. W stylu trochę świdermajer. I ona istniała, a poza tym istniała stara szkoła. Pamiętam tą architekturę starą doskonale. Zwłaszcza ona się gromadziła w pobliżu stacji, te wille stawały. To były tereny leśnie, parcelowane i tam sobie inteligencja budowała te wille. A dookoła, kilometr w bok wiochy, wioski”.
Lechosław Dowgiłłowicz-Nowicki
„To musiało być po 1925 roku, gdy moi dziadkowie przeprowadzili się do Otradna. Widać Piłsudski ich tam zaprosił. Ktoś tam mieszkał w Otradnie jeszcze. To był dość duży budynek z piętrem. Babcia opowiadała, że ktoś tam mieszkał jeszcze. Faktem jest, że moi dziadkowie do 1940 roku tam zamieszkiwali. Potem wysiedlili moich dziadków z Matejki i moich dziadków z Otradna na drugą stronę torów, bo tu nie wolno było mieszkać. Taka linia demarkacyjna była z tej strony torów. Wtedy zamieszkali w okolicach dawnej kaplicy”.
Lechosław Dowgiłłowicz-Nowicki
„Z opowieści mamy wiem, że babcia [Helena Horbaczewska] była osobą bardzo wierzącą. Potrafiła całą noc leżeć krzyżem w kościele. Była bardzo oddana wierze katolickiej. Jak wiele lat później rozmawiałem z matką jako dorosły, świadomy człowiek to mi powiedziała: „Wiesz co, tak naprawdę to ja się dziadkowi Kazimierzowi nie dziwię. [Dowgiłłowiczowi-Nowackiemu]”. Babcia Horbaczewska, jak w noc poślubną udało im się zbliżyć sobą i skutkiem tego narodził się mój ojciec, stwierdziła jej posłanie życiowe zostało wypełnione”.
Lechosław Dowgiłłowicz-Nowicki
„Krzewińscy to byli ludzie którzy mieszkali po sąsiedzku. Dowgiłłowicze to byli ludzie, którzy pracowali z Piłsudskim. Te dwie funkcje są dalece różne od siebie. Jeżeli dziadkowie, Dowgiłłowicze mieszkali w Otradnie, a dziadkowie Krzewińscy mieszkali na Matejki to dziadkowie Dowgiłłowicze ergo mój ojciec mieszkając de facto na terenie Piłsudskiego był w obszarze wszystkich funkcji tego terenu. Wchodził w te wszystkie funkcje. Był objęty wszystkimi funkcjami. Natomiast moja matka i jej brat to było bliskie sąsiedztwo, ale nie wiem czy na tyle bliskie, że bywali u siebie”.
Lechosław Dowgiłłowicz-Nowicki