Milusin
Rok 1961
Rok 1962
Rok 1960
Dworek „Milusin”, 1976
Krystyna Krawczyńska
Janusz i Rysio Grus, pod nogami chłopców bazaltowa kostka, ul. Piłsudskiego, 1956
Ryszard Grus
„Delegacja zawiozła Marszałkowi [na pogrzeb] ziemię z Wileńszczyzny, a wróciła do Wilna z sercem Marszałka. Rodzina pp. Mikulskich repatriowała się z Ziem Straconych do Korony zaraz po II Wojnie Światowej”.
Helena Porada
Delegacja z Wileńszczyzny na pogrzeb Marszałka; trzeci od lewej Stanisław Mikulski - od 1959 mieszkaniec Sulejówka, Kraków, 1935
Helena Porada
Miejskie przedszkole w dworku „Milusin”
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Wizyta Wandy i Jadwigi
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Wizyta Wandy i Jadwigi
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Nadanie tytułu honorowego Jadwidze Jaraczewskiej-Piłsudskiej
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Nadanie tytułu honorowego Jadwidze Jaraczewskiej-Piłsudskiej
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Nadanie tytułu honorowego Jadwidze Jaraczewskiej-Piłsudskiej
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Wanda i Jadwiga w salonie
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Jadwiga w ogrodzie
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Wanda Piłsudska
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Jadwiga Piłsudska
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Gabinet na parterze
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Gabinet na parterze
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Widok dworku
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Miejskie przedszkole w dworku „Milusin”
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Miejskie przedszkole w dworku „Milusin”
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Widok dworku od strony południowej
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Przed dworkiem
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Marszałek w gabinecie na piętrze
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Dworek w zieleni
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Marszałek z gośćmi
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Defilada przed dworkiem
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Marszałek przy pracy
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Rodzina Piłsudskich z synem Mariana Zyndrama - Kościałkowskiego
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska
Wójcikowie i Kaszkiewicze przed domem w Sulejówku
Mariusz Kolmasiak
Wójcikowie i Kaszkiewicze w Sulejówku
Mariusz Kolmasiak
Walenty Wójcik i Jan Kaszkiewicz przed domem w Sulejówku
Mariusz Kolmasiak
Zygmunt Cyranowski przed domem Wójcików
Mariusz Kolmasiak
Walenty Wójcik z rodziną
Mariusz Kolmasiak
Dzieciństwo w Sulejówku
Maria z d. Chytrowska Kowalska
Podchody
Elżbieta Puczniewska-Pyszyńska
Przedszkole
Krystyna Rokicka
Paulina Jaczewska
„Pamiętam gabinet Marszałka – identyczny jak jest tutaj na zdjęciach, z tymi rozstawionymi przyborami do pisania. Obok pod ścianą była leżanka przykryta derką. Przy tej leżance przykrytej derką był wieniec taki już bardzo, bardzo wyschnięty z szarfą, gdzie można było odczytać: „Drogiemu Wodzowi, dziatwa szkolna 12 maja 1939 r.”. To znaczy młodzież, dzieci i nauczyciel ze szkoły im. J. Piłsudskiego. Delegacje przynosiły kwiaty. Mówię jako naoczny świadek. Nic tutaj w czasie okupacji się nie zmieniło”.
Janusz Dowjat
„Nie widziałem Dziadka [Józefa Piłsudskiego]. Widziałem jego żonę i córki. Na tym kończy się moja znajomość rodziny, ale chodziłem ciągle tam, bo byłem w szkole zuchem i pełniłem tam wartę przy tej willi. Przyjeżdżali ludzie i zwiedzali. Był kult tego miejsca po śmierci Piłsudskiego”.
Marek Kwiatkowski
„Kiedyś tylko pani Adela wspominała z oburzeniem, że jeden z wysokich oficerów, który zwiedzał, sięgnął do biblioteczki Marszałka. Ona była stosunkowo mała. Liczyła niespełna 1000 tomów. Mieściła się w saloniku przed gabinetem. Ten oficer ukradł jedną książkę z jednego z działów tej biblioteki, w której były książki o problemach antropologicznych, budowie ciała. Pani Adela była oburzona. Taki wysoki oficer, taki wykształcony a ukradł książkę”.
Janusz Dowjat
„Ta część była odgrodzona od Sulejówka. W domu Marszałka byłam raz. Nie pamiętam z kim. Z jakąś starszą panią. To mogła być babcia Ligoniowa. Mogli się znać, bo babcia Ligoniowa wychowywała się na Kaukazie. Pamiętam, że jak się wchodziło był korytarz, duży salon i wyjście na ogród. Ja w tym ogrodzie nie wiem z kim i czy się bawiłam jeszcze w czasie wojny”.
Maria Tyszel
„Późnym popołudniem 31 lipca 1944 roku do trasy obecnie Al. Piłsudskiego zbliżyła się szpica czołowa, patrol rozpoznawczy Armii Czerwonej dochodzącej od strony Wołomina i Mińska Mazowieckiego od Wschodu. W tym czasie na obecnych terenach miejscowości Wesoła, na piaszczystych wzgórzach zostały pobudowane forty i umocnienia z załogą dysponująca działkami średniego kalibru i karabinami maszynowymi. W dniu 31 lipca 1944 roku załoga szkoły wywiadu oraz plutony wartownicze wycofały się zajmując właśnie pozycje w Wesołej w oparciu o te wcześniej przygotowane bunkry. W związku z tym patrol czołowy, który zbliżał się do tego rejonu poprzez te krzaki i ulice, został ostrzelany z broni maszynowej i działek średniego kalibru. Wobec tego rozpoznanie tego terenu zostało przerwane. Następnego dnia nie było żadnych strzałów, ani żadnej potyczki. Nastąpiła cisza. W czasie tej ciszy wyszliśmy z ojcem tutaj i przede wszystkim na teren posesji Piłsudskich, żeby po prostu zobaczyć co jest. Weszliśmy do dworku, który był nienaruszony od 9 września 1939 roku, gdy pani Piłsudska z córkami opuściły posiadłość udając się przez Szwecję, Estonię na emigrację do Anglii. Została tutaj ciotka Adela i sierżant Milocha dozorujący dworek przez te pięć lat. Nic się tutaj nie zmieniło,”
Janusz Dowjat
„Zajrzeliśmy do domku Piłsudskiego, bo dworek był otwarty. Tam wszystko było. Nawet stały drobne bibeloty na biurku, czy serwantce. Natomiast przed budynkiem na schodach leżał taki porozrywany album Piłsudskiego. Myśmy to zebrali i zanieśliśmy do dworku. Natomiast jak drugi raz przyszliśmy, to dworek już był rozszabrowany”.
Andrzej Borodzik
„Pamiętam kiedy Rosjanie zajęli dworek. Zaglądałam przez okno od strony zachodniej do takiej bardzo dużej sali. Może to był salon. Wydaje mi się, że widziałam tam trochę mebli, jakieś biureczko, ale to są tak odległe rzeczy. Gdyby wtedy człowiek zdawał sobie sprawę na co patrzy, to może by zarejestrował”.
Anna Cwalinowa
„Dramat nastąpił wtedy, kiedy główny kwatermistrz wojska polskiego, późniejszy premier, Jaroszewicz przydzielił dworek jako taką daczę wypoczynkową dla ambasady radzieckiej w Warszawie. Ambasada radziecka przysłała oddział NKWD i samochody ciężarowe, na które załadowano całe wyposażenie dworku łącznie z patelniami z kuchni nie mówiąc o obrazach, o meblach, o tym biurku z gabinetu i książkach. Wywieźli to w nieznanym kierunku”.
Janusz Dowjat
„Główna ulica wiodąca do przejazdu. Pamiętam jak brukowano, jak jeszcze bruk był taki zwykły polny, kamienisty. A potem nowoczesna, bo już był Marszałek. Józef Piłsudski tam mieszkał więc zrobili bazaltowa kostkę. To było wielkie osiągnięcie. Wąziutka była. Potem jazdy samochodów do Willi Piłsudskiego. Ciągłe odwiedziny. Był kult tego miejsca po śmierci Piłsudskiego”.
Marek Kwiatkowski
„Zostały plutony wartownicze, które w saloniku i w tych pomieszczeniach dworku porobiły prycze z chojaków sosnowych. Zainstalowali się na dzień i noc, ponieważ teren był cały czas patrolowany. Dworek i teren ożywał dopiero w sobotę. Soboty były pracujące, ale w sobotę pod wieczór przyjeżdżały dwa samochody. Na jednym samochodzie była aparatura polowa do wyświetlania filmów. Między sosnami rozpinali prześcieradło i rozpoczynały się seanse. Myśmy z chłopcami w krzakach się zaczajali i te filmy oglądaliśmy To były takie charakterystyczne filmy wojenne. Na drugim samochodzie były skrzynie z bimbrem. Zabawa była do niedzieli. W niedzielę to było likwidowane i znowu na cały tydzień chronione. Nikt tutejszy nie mógł się zbliżyć. Tak było do jesieni 1956 r”.
Janusz Dowjat
„Pamiętam dobrze jak poszedłem kiedyś do dworku i widziałem tam żołnierzy rosyjskich. Widziałem tablicę jak wisiała ze skutą inskrypcją informującą, że to dom ofiarowany przez naród, przez społeczeństwo. Zdaję się, że ta cała tablica znalazła się w podziemiach naszej szkoły. I tak przetrwała. A potem jak Rosjanie się wyprowadzili, to tam przedszkole było przez dłuższy czas”.
Bogdan Piątkowski
„Milusin i jego otoczenie było zamkniętą enklawą. […] Tam się nic nie działo. Nic w sensie dosłownym. Raz może jeden światło tam widziałem. Widocznie z ambasady radzieckiej ktoś tam przyjechał. To był martwy teren. W mojej psychice to było obce państwo. Myśmy się tam prześlizgiwali. Siedzieliśmy na drzewach, ale do dworku nikt z nas nie podchodził. Nie potrafię dzisiaj powiedzieć dlaczego. Nawet jak się prześlizgiwałem do szkoły to szedłem krzaczorami, koło ośrodka zdrowia, gdzie ochrona miała swoją siedzibę, omijając sam Milusin. To byłe eksterytorium”.
Lechosław Dowgiłłowicz-Nowicki
„W tym lasku obok, między ogrodzeniem dworku a obecnym pomnikiem były urządzane potańcówki. Były to tak zwane dechy. To był lasek rekreacyjny ogólnodostępny”.
Bogdan Stasiak
„Moi synowie chodzili do tego przedszkola. […] Wydaje mi się, że budynek wyglądał tak samo. W pomieszczeniu, gdzie była kuchnia i gdzie gotowano dla dzieci posiłki była niewielkich rozmiarów kuchenka kaflowa, a przecież mogła być normalna gazowa czy elektryczna. Tej kuchenki nie można było ruszyć. Konserwator się na to nie zgadzał, czyli jakiś respekt był”.
Anna Cwalinowa
„Pamiętam, że pomiędzy dworkiem Moraczewskich, a Piłsudskiego był tylko płot. Nie było żadnej ulicy. Oni mieli bardzo duży teren. A później komuniści wzięli ziemię Piłsudskiego. Jak oni mogli zabrać cudzą własność? Zrobić ulicę? Podzielić na działki? Nie wiem. To było wielkie bezprawie. Wielkie”.
Barbara Jaździk
„Mogli ludzie o tym nie mówić. W PRLu ludzie najczęściej się bali. Wiadomo jakie było nastawienie wtedy władzy na wszystko, co było przedwojenne. Ale ludzie pamiętali. To, że żyli ludzie, którzy pracowali u Piłsudskiego, drzewka sadzili czy przywozili warzywa, gotowali, czy sprzątali. […] Zresztą zawsze się mówiło o dworku Piłsudskiego. Gdzie było przedszkole? W dworku Piłsudskiego. Jak można było inaczej powiedzieć?”
Barbara Jaździk
„Ja byłam przerażona jak weszłam. To była willa dla rodziny a nie dla dzieci, które muszą się bawić. Małe pokoiki, bardzo strome schody. Do dziś pamiętam te schody. Nie wiem czemu tam powstało przedszkole. Wiem, że były takie czasy jakie były. Wcisnęli tam przedszkole, które w ogóle nie powinno tam być. Pomyślałam, że to miejsce zostanie zdewastowane. Przedszkole to są dzieci, to jest personel. Muszą coś tam robić i pewne rzeczy się niszczą. A może to zostało uratowane? Nie wiem, czy jakby nie byłoby tego przedszkola to, czy nie byłoby jednej ruiny. Bo jednak przedszkole to dach, który nie cieknie, czy schody, które się nie rozwalają. Nie wiadomo co było lepsze”.
Barbara Pasińska-Kruk
„Sulejówek to była taka cicha, spokojna wioska, którą się zainteresował najpierw Jędrzej Moraczewski, który kupił działkę w okolicy dzisiejszego Milusina w 1920 r”.
Leszek Andrzej Rudnicki
Tancbuda
Lechosław Dowgiłłowicz-Nowicki
„W domu się mówiło o Piłsudskim. Piłsudski był postacią… jakby się mówiło o cioci Marysi. Tak się mówiło, o dziadku Piłsudskim. Nie mówiło się o nim ani źle, ani dobrze. Mówiło się o nim jak o członku rodziny. Babcia Krzewińska miała kontakt, ponieważ ochrona po cywilnemu często przychodziła do nas. Domy były ze sobą niezwiązane, ale zaprzyjaźnione. Znali doskonale dziadka. Jak chodzili i było im zimno to zaglądali do dziadków Krzewińskich na herbatę. To było takie zwykłe życie przez płot”.
Lechosław Dowgiłłowicz-Nowicki
„Naprzeciwko państwa Krasińskich mieszkali państwo Dowjatowie. Tam też dwóch chłopców było. Była Irena Puczniewska. Jej mąż zaginął na wojnie. Mąż pani Rylskiej też był wojskowym. Także sporo wojskowych, oficerów mieszkało w tej części Sulejówka. Nie wiem kogo tam jeszcze. Chawrylukowie. Pan Chawryluk był w oflagu w czasie wojny. Jego matka mieszkała w Sulejówku już przed wojną. On wrócił. On był oficerem. A jego żona [Jadwiga Chawryluk] pracowała w Warszawie i ona bardzo pomogła w odzyskaniu Milusina”
Maria Tyszel
„Cała ta posiadłość [Milusin] to był las. Po prawej stronie jak się wchodziło to był domek drewniany, malowany na żółtawo-brązowy kolor. A po lewej stronie był taki mały domek, gdzie strażnicy siedzieli. Droga do dworku szła środkiem. A po lewej stronie całego tego ogrodzenia tam był jakiś sad owocowy. A dalej od Paderewskiego to już las sosnowy. Podszycie takie leśne z jagodami, wrzosem. Bardzo takie bujne. Zresztą nasz ogród też taki był. Zarośnięty”.
Maria z d. Chytrowska Kowalska
„Przez radio usłyszeliśmy o śmierci Piłsudskiego. Trudno w to uwierzyć, ale myśmy płakały. Naprawdę. W szkole od razu uczono nas pogrzebowych pieśni, które później śpiewałyśmy u bram Piłsudskiego: „To nieprawda, że Ciebie już nie ma. To nieprawda, że leżysz już w grobie. Chociaż płacze dziś cała polska ziemia, cała polska ziemia w żałobie” itd. Na pogrzeb myśmy nie pojechały, bo byłyśmy małe, ale ojciec pojechał, bo miał bilety z ministerstwa i wziął siostrę. Byli na Polu Mokotowskim. Był ogólny płacz. To nie było udawane”.
Maria z d. Chytrowska Kowalska
„Silne więzi z tradycją Piłsudskiego były w rodzinie żywe. Jeszcze po wojnie przez jakich czas zachowało się kilka monet z wizerunkiem dziadka Piłsudskiego. Pamiętam, że one były srebrne. Także chociażby ten wizerunek przypominał. Natomiast w rozmowach oczywiście nie było okazji, bo byliśmy zaprzątnięci tą rzeczywistością siermiężną, walką o przeżycie codzienne”.
Jerzy Madej
„Aleksandra Piłsudska była przewodniczącą komitetu budowy szkoły i bardzo aktywnie tam działała. A moja babka [Zofia Śliwińska] z kolei była przewodniczącą koła przyjaciół szkoły i działała w tym komitecie szkolnym, bo przecież szkoła była budowana ze społecznych składek”.
Andrzej Borodzik
„Musiałem mieć z trzy, cztery lata więc to musiało być już niedługo przed Jego śmiercią. On już wtedy był bardzo szczupły. Jak chodził to tak nogami ciągając… taki przygarbiony. Mówił w taki specyficzny sposób. Zresztą bardzo dobrze pamiętam Jego śmierć i pogrzeb. W kaplicy, którą ojciec wybudował na Polesiu, była msza żałobna z katafalkiem i Jego takim dużym portretem. Sprawozdania z pogrzebu słuchaliśmy wszyscy przez radio. To też pamiętam dobrze, bo radio wtedy było jednych z takich unikalnych rzeczy na Polesiu. Cała rodzina siedziała i słuchała sprawozdania”.
Andrzej Borodzik
„Krzewińscy to byli ludzie którzy mieszkali po sąsiedzku. Dowgiłłowicze to byli ludzie, którzy pracowali z Piłsudskim. Te dwie funkcje są dalece różne od siebie. Jeżeli dziadkowie, Dowgiłłowicze mieszkali w Otradnie, a dziadkowie Krzewińscy mieszkali na Matejki to dziadkowie Dowgiłłowicze ergo mój ojciec mieszkając de facto na terenie Piłsudskiego był w obszarze wszystkich funkcji tego terenu. Wchodził w te wszystkie funkcje. Był objęty wszystkimi funkcjami. Natomiast moja matka i jej brat to było bliskie sąsiedztwo, ale nie wiem czy na tyle bliskie, że bywali u siebie”.
Lechosław Dowgiłłowicz-Nowicki
„Pierwsze kroki kierowano do willi Piłsudskiego, żeby obejrzeć to, gdzie jest dzisiejsze muzeum. Bardzo się dziwili, kiedy zobaczyli, że to po prostu ładny schludny domeczek, w którym jest przedszkole”.
Teresa Rejman
„Na początku swojej kariery zawodowej, jako młoda nauczycielka potrzebująca środków do utrzymania pracowałam w czasie wakacji właśnie w dworku. Pracowałam z dziećmi w wieku szkolnym. To była prawdopodobnie jakaś pół kolonia, czyli dzieci przychodziły powiedzmy od godziny rannej – jakiejś ósmej do szesnastej, a ja byłam opiekunką. Były tam organizowane też posiłki, więc pamiętam dokładnie kuchnię. Tę kuchnię, która teraz jest zupełnie inaczej wyposażona”.
Zofia Ratyńska
„Pamiętam, że podejmowane były próby wykwaterowania przedszkola i stworzenia tam muzeum już w latach 80. Wtedy Towarzystwo Przyjaciół Sulejówka zabiegało bardzo aktywnie, aby wybudować przedszkole i ten obiekt przeznaczyć na muzeum. Nawet muszę panu powiedzieć, że zawiązaliśmy Komitet Budowy Przedszkola. Byłam w tym komitecie skarbnikiem i sekretarzem przez jakiś czas. Zebraliśmy nawet sporo pieniędzy. To było na owe czasy kilka milionów złotych. Jak się zaczęła ta inflacja, to te miliony straciły w ogóle swoją wartość. Zrobiliśmy wtedy plany tego przedszkola i nawet wylaliśmy fundamenty tego przedszkola. Część materiałów zostało kupionych i wtedy nastąpiła transformacja ustrojowa. Okazało się, ze przedszkole nie jest tak bardzo potrzebne jak szkoła”.
Elżbieta Krzak
„Tam było bardzo ciekawe otoczenie, bo przecież oprócz Marszałka mieszkał jeszcze Jędrzej Moraczewski, który zresztą bardzo często przychodził do dziadków na brydża. Często przyjeżdżał Artur Śliwiński, który mieszkał w Warszawie. Zresztą miał kontakty z Piłsudskim. Zawsze była dyskusja o polityce. Mnie te rzeczy nie bardzo obchodziły”.
Andrzej Borodzik
„Posesja Milusina była na drodze pomiędzy moim domem a szkołą podstawową. W owym czasie była we władaniu Ambasady Sowieckiej. Przechodziło się przez płot, bo nikt tego nie pilnował. Furteczka była generalnie zamknięta. Nie wiem, czy my dziurę w płocie zrobiliśmy obok tej furteczki czy przez tę furteczkę, która wychodziła na trasę, przechodziłem na skróty na przeciwną stronę dworku, gdzie była jakaś brama”.
Lechosław Dowgiłłowicz-Nowicki
„Jak babcia mnie prowadzała to już nie chodziła ze mną po dziurach. Musieliśmy okrążać całą posesję Piłsudskiego i obchodzić wokół Helina. Zresztą ta cała część była wówczas wydzielona. Tamtędy chodziłem do szkoły”.
Lechosław Dowgiłłowicz-Nowicki
Zabawa w berka
Jadwiga Jaraczewska-Piłsudska