Przejdź do treści

Biuletyn „Sąsiedzi z Sulejówka”

Historia miasta współtworzy tożsamość jego wspólnoty. Portal „Sulejówek po sąsiedzku” to wielowymiarowy obraz historii społecznej tego miasta.

Jeśli pamiętasz ciekawą historię o mieszkańcach i mieszkankach miasta – napisz do nas. Podziel się swoją opowieścią. Włącz się w poszerzanie naszej narracji. Każde wspomnienie czy udostępnione do zdigitalizowania zdjęcie wzbogaci odtwarzany przez nas ze skrawków pamięci obraz przeszłości tego miejsca.

Czekamy na twoje opowieści, abyśmy mogli się nimi podzielić z innymi. O wszystkich nowych odkryciach będziemy informować właśnie tutaj. Czyja historia pojawi się jako pierwsza?

Kontakt: kontakt@sulejowekposasiedzku.pl

15 marca

Marzec 2022

Imieniny Marszałka były w okresie II Rzeczypospolitej szczególną okazją do uczczenia wielbionego przez przyjaciół i zwolenników Twórcy Niepodległej. Zaczęło się od Lwowa – kiedy to członkowie Związku Strzeleckiego 19 marca 1914 roku postanowili zorganizować pierwsze imieniny Wodza w restauracji Nawtuły. Podobno sam generał Kazimierz Sosnkowski grał na pianinie podczas uroczystego przyjęcia. Potem imieniny Marszałka stały się już tradycją. Rok później w dworku w Grudzynach podczas walk I Brygady Legionów Polskich nad Nidą odbyła się kolejna imieninowa uroczystość. Wówczas Piłsudski otrzymał złoty zegarek z napisem „Kochanemu Komendantowi Józefowi Piłsudskiemu w dniu imienin – korpus oficerski”. Imieniny 19 marca 1916 i 1917 roku obfitowały w uroczyste akademie, odczyty, wydawanie okolicznościowych druków, artykułów i pocztówek, spotykano się na podwieczorkach. Solenizant otrzymał szablę i ryngraf z Matką Boską Ostrobramską. Gdy w roku 1918 Piłsudski przebywał w twierdzy magdeburskiej przysłano mu wiele kart imieninowych a marzył o jednym prezencie: kartach do pasjansa. Dwa lata później w roku 1920 świętował już w Belwederze.
Prawdziwe imieninowe apogeum natomiast przypada na lata mieszkania w Sulejówku. Wówczas tłumy oblegały dworek Piłsudskich. Przybywali przyjaciele i znajomi Marszałka, ale też ogromna ilość zwykłych obywateli, którzy dzielili się dobrem wszelakim. Każdy przynosił, co miał najcenniejszego – jak czytamy we wspomnieniach Aleksandry Piłsudskiej: „…na jedne imieniny mąż dostał 2 psy, 10 królików, jedną owcę, sarenkę, lisa, gęś i wojowniczego koguta. Mąż stanowczo odmówił pozbycia się tego zwierzyńca. Przez parę tygodni patrzyłam bezradnie jak owca zjada sałatę, sarna kwiaty wiosenne w ogrodzie, a kogut skacze do oczu każdemu, kto tylko wejdzie do nas. Lis w poszukiwaniu legowiska przeorał grządki tak dokładnie, że musiałam siać wszystko po raz drugi”.
Doniosłym wydarzeniem stały się wypadające 19 marca 1931 roku imieniny Józefa Piłsudskiego podczas pobytu na Maderze. Z tej okazji jego współpracownicy zorganizowali akcję masowej wysyłki pocztówek z życzeniami. W efekcie na Maderę trafiło ponad milion pocztówek.
Ostatnie imieniny 19 marca 1935 r. Marszałek spędzał w Wilnie. W auli kolumnowej Uniwersytetu Stefana Batorego odbyła się akademia. Teatr na Pohulance zorganizował wieczornicę szkolną, wojsko przygotowało defiladę wszystkich rodzajów broni.
Po śmierci Twórcy Niepodległej nadal organizowano uroczyste obchody imienin – głównie w Belwederze. Przybywały delegacje wojskowe, kombatanckie i uczniowie szkół noszący imię Zmarłego. W roku 2022 imieninowa tradycja jest podtrzymywana, tym razem w Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Miejscu, w którym czuł się naprawdę szczęśliwy!
Źródła: Polonika i Przystanek Historia

15 lutego

Luty 2022

W roku 1918, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w centrum Warszawy przy ulicy Mazowieckiej 12, mieszkaniec Sulejówka, Karol Wilhelm Albrecht, otworzył kawiarnię „Mała Ziemiańska”. Miejsce to do roku 1930 skupiało przedstawicieli wpływowych środowisk warszawskich: polityków, malarzy, poetów, dziennikarzy. Bywali tu: płk Bolesław Wieniawa-Długoszowski, Walery Sławek, Adolf Dymsza, Eugeniusz Bodo, Jarosław Iwaszkiewicz, Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Jan Lechoń, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Magdalena Samozwaniec czy Tadeusz Gronowski.
W kawiarni serwowano doskonałą kawę, wspaniałe ciastka i torty zdobione świeżymi owocami. A owoce? Pochodziły z Sulejówka! Pan Albrecht miał duży sad, ogród i piękny okazały dom, który w latach 20. XX wieku kupił od Romana Kreczmera warszawskiego wydawcy i redaktora m.in. „Widoków Warszawy” i „Kuriera Świątecznego”.
Kolejnym mieszkańcem domu Albrechta i właścicielem jego dawnego majątku był Stanisław Grabski. Po wojnie, w 1947 roku powrócił do kraju z Londynu i osiadł w Sulejówku. Zmarł w 1949 roku, a w 1954 rodzina Grabskich przekazała dużą działkę na potrzeby szkolne. W domu pozostały córki – Anna i Stanisława. Starsi mieszkańcy Sulejówka pamiętają je. Niektórzy nawet kupili od pań małe działki. Po parcelacji wielkiego majątku, ludzie z pobliskich wsi, skuszeni dobrą komunikacją z Warszawą, chętnie kupowali działki pod budowę niewielkich domów.
Dziś pięknego starego domu na obecnej ulicy Grabskiego już nie ma. Współcześni mieszkańcy postawili na jego miejscu dwa bardzo eleganckie domy. Ogrody są zadbane, ale próżno szukać w nich drzew owocowych, które przed laty tworzyły obfitujący w wiele gatunków jabłoni i gruszy sad.
Pozostał pamiątkowy kamień z tablicą informacyjną, że mieszkał tu Stanisław Grabski, polski polityk, ekonomista, poseł na Sejm Ustawodawczy oraz I kadencji w II RP, przewodniczący Rady Narodowej RP, wiceprzewodniczący Krajowej Rady Narodowej.
Zajrzyjmy pod adres „Osada Zochna”, poczytajmy wspomnienia mieszkańców, odwiedźmy Izbę Pamięci Rodziny Grabskich w sulejóweckim liceum. Może jest ktoś, kto dorzuci do wspomnień swoją historię zachowaną w zakamarkach pamięci? Niezmiennie zachęcamy do wzbogacenia naszego portalu o kolejne informacje o dawnych mieszkańcach i starych domach. Nawet o tych, które już nie istnieją.

15 stycznia

Styczeń 2022

13 stycznia roku przypadła 152. rocznica urodzin Jędrzeja Moraczewskiego – legionisty, majora Wojska Polskiego, polityka socjalistycznego i niepodległościowego, premiera Rzeczypospolitej Polskiej (1918/1919), wieloletniego posła, ministra, jednego z przywódców Polskiej Partii Socjalistycznej, aktywnego działacza Stowarzyszenia Przyjaciół Sulejówka oraz  sąsiada Józefa Piłsudskiego.
Gdy w roku 1920 wraz z dziećmi i małżonką Zofią wprowadził się do Sulejówka był zwyczajnym gospodarzem troszczącym się o Dworek Siedzibę: kitował okna, reperował piece, kopał grządki w ogródku, aby żona mogła sadzić warzywa i kwiaty. Ziemia wokół była sucha, ale głębiej zalegały warstwy gliny, które powodowały, że w piwnicy pojawiała się woda. Konieczne było zrobienie drenażu i wykopanie studni chłonnej. Zajął się tym osobiście.
Rokrocznie w imieniny Zofii przypadające 15 maja pełnił rolę wspaniałego gospodarza: bawił gości dykteryjkami, częstował węgrzynem.
Był wielką miłością Zofii, przystojny, charyzmatyczny, dobry, w listach nazywała go Najdroższym Jędruszkiem. Małżeństwo Moraczewskich trwało 48 lat aż do tragicznego 5 sierpnia 1944, kiedy to zabłąkany odłamek pocisku spowodował śmierć Jędrzeja.
Od dwóch lat mieszkańcy Sulejówka w dniu urodzin I Premiera Niepodległej Polski tworzą krąg z światełek zapalanych przed kopcem Współtwórców Niepodległości. Organizowane wydarzenie nosi nazwę Jędrzejki. Tak było i w tym roku.
Zapraszamy do przeczytania wspomnień mieszkańców, którzy w Dworku Siedzibie bywali, o dworku pełnym książek, tętniącym życiem, w którym świadectwem przeszłości jest teraz Izba Pamięci Zofii i Jędrzeja Moraczewskich stworzona przez niedawno zmarłego Pana Krzysztofa Smosarskiego.

15 grudnia

Grudzień 2021

Życie towarzyskie przenosi się do sieci. Lubimy to! Lecz czy sieć zastąpi spotkania na żywo, kontakt bezpośredni? Zapewne nie. Dlatego warto dbać o relacje w realu, rozglądać się wokół, czy ktoś nie potrzebuje pomocy. A jeśli nie pomocy, to zwyczajnej rozmowy, bliskości. Namówmy czasem rodzinę i sąsiadów do wspólnego wyjścia na spacer po sulejóweckim parku Glinianki. Może w święta?

Przed laty w Sulejówku prawie wszyscy się znali. Miejscowość rozrastała się powoli wokół przecinających ją torów kolejowych. Przed wojną powstawały okazałe wille. W latach 60. ludność napływowa z sąsiednich wsi budowała tu domy typu kostka, potem pojawiały się już obiekty bardziej nowoczesne, każdy z ogródkiem i zieloną trawką.

Kilka lat po zakończeniu II wojny światowej, w 1950 roku, zaczęto budowę osiedla przeznaczonego dla rodzin wojskowych położonego w pobliżu poligonu. Jego granice określają ulica Okuniewska, ulica Szosowa i Warszawska od wschodu. Od północy granica wytyczona jest przez las. Na południu umiejscowione jest osiedle przy pl. Stefana Czarnieckiego.

Osiedle niezwykłe. Miasto w mieście. Początkowo powstało pięć dwupiętrowych domów. W latach 70. pojawiły się bloki czteropiętrowe bez wind – z małymi mieszkaniami, a następnie trzy budynki z tak zwanej wielkiej płyty. Na parterze jednego z bloków [tego z pierwszej piątki] umieszczono sklep spożywczy i mięsny. Zbudowano szkołę [Zespół Szkół nr 2], ale najważniejsze było kasyno przy pl. S. Czarnieckiego 41. Pełniło ono funkcję kulturalnego centrum miasta. To miejsce, gdzie dochodziło do pełnej integracji. Jak czytamy we wspomnieniach mieszkańców – było w nim kino, stołówka, kawiarnia i biblioteka.

Budynek kasyna – właściwie Klubu Garnizonowego [wpisany do rejestru zabytków, obecnie niestety w ruinie] połączony alejką z osiedlem mieszkaniowym – stanowił jego część. Nieopodal znajduje się Wojskowy Instytutu Techniki Pancernej i Samochodowej, w którym zatrudniano mieszkańców. Mieszkańców, którzy się znali, lubili i współpracowali. W czynie społecznym zbudowali fontannę i basen. Spotykali się przy partyjce brydża, organizowali bale w kasynie, a dzieciom kółka zainteresowań.

Mamy już na portalu trochę starych fotografii i wspomnień, ale niezmiennie apelujemy do dzielenia się kolejnymi. Ufamy, że jeszcze znajdzie się ktoś, kto wzbogaci naszą opowieść o tym niezwykłym osiedlu. A może nawet ofiaruje nam zdjęcia? Może zechce udostępnić je do skopiowania, by współtworzyły historyczną ilustrację dawnego Sulejówka na portalu? Apelujemy również o to, co bardzo cenne – o podzielenie się z nami własną pamięcią. Strona https://sulejowekposasiedzku.pl/ to bowiem przede wszystkim osobiste wspomnienia mieszkańców miasta, składające się na wspólny obraz jego przeszłości. Zachęcamy do zgłoszeń, które pozwolą nam na spotkanie i dopełnienie zapisu o XX-wiecznym Sulejówku poprzez pryzmat indywidualnych świadectw, jakie rejestrujemy w ramach muzealnego projektu Archiwum Historii Mówionej.

 

16 listopada

Listopad 2021

Gdy na początku lat dwudziestych dwie wspaniałe kobiety – Zofia Moraczewska i Aleksandra Szczerbińska [później Piłsudska] zakupiły działki i domy w Sulejówku, oczy całego kraju zwróciły się na małą podwarszawską miejscowość, która była wówczas dość uboga i zaniedbana. Miała jednakże atuty w postaci bliskości stolicy, atrakcyjnych cen nieruchomości i pięknej, dzikiej, leśnej zieleni, którą tak pokochał Marszałek Józef Piłsudski. Ową dzikość i brak udogodnień mieszkańcy musieli okiełznać, aby dało się tu żyć.

96 lat temu, 8 września 1925 roku zostało zarejestrowane Stowarzyszenie Przyjaciół Sulejówka. Działania społeczne rodziły się z bieżących potrzeb mieszkańców Sulejówka, który nie miał wówczas samodzielności administracyjnej. Utrudniało to funkcjonowanie i dbanie o jego rozwój. Początkowo utworzono sołectwo, a następnie gminę. Elektryfikacja, budowa dróg, sprawy kulturalno-oświatowe naszej miejscowości stały się dla zarządu i członków Stowarzyszenia sprawami priorytetowymi – aż do wybuchu II wojny światowej.

Imponująca była liczba zaangażowanych społecznie osób. Protokoły z zebrań które się zachowały i zostały niedawno opracowane i wydane przez obecne Towarzystwo Przyjaciół Sulejówka zawierają ponad setkę nazwisk, w tym Jędrzeja Moraczewskiego. Zarząd Stowarzyszenia pozostawił zapis swojej pracy z lat 1928-1939. Ich zawartość jest fascynująca i pokazuje zarówno zakres prowadzonych prac, jak i ich efekty.

Stowarzyszenie nie miało własnej, stałej siedziby – zatem posiedzenia Zarządu odbywały się w sulejóweckich lokalach i willach prywatnych członków zarządu: w willi „Błękitna” p. Kowalskiego, willi „Zosieńka” p. Gawłowskiego, willi „Bzów” pp. Kamińskich, w willi p. Śliwińskiego, willi p. płk. Paszki, w willi „Sobótka” p. Słodkowskiego, w lokalu świetlicy Sulejówka przy ul. Paderewskiego, w lokalu Dyoskory Wojnikonis, w lokalu p. Edwarda Kosiewicza, mieszkaniu prywatnym pp. Piaskiewiczów, a także w lokalu Zrzeszenia Towarzystw Miłośników Letnisk w Warszawie, przy al. Ujazdowskich 7 (gdy Sulejówek aspirował do bycia letniskiem).

Powołane na początku lat 80. ubiegłego wieku Towarzystwo Przyjaciół Sulejówka (TPS) jest dziedzictwem dawnego Stowarzyszenia Przyjaciół Sulejówka i początkowo postawiło sobie 3 główne cele: utworzenie Muzeum Józefa Piłsudskiego, utworzenie Enklawy Historycznej Sulejówka z części terenu miasta związanego z postaciami Józefa Piłsudskiego, Jędrzeja Moraczewskiego i Ignacego Jana Paderewskiego oraz nadanie ulicom na tym obszarze nazw związanych z międzywojenną historią Polski.

Siedzibą Towarzystwa jest, znajdujący się przy ul. 11 listopada 139, dworek „Siedziba” – należący przed laty do Zofii i Jędrzeja Moraczewskich. Sprawami dróg i elektryfikacją zajmuje się teraz Urząd Miasta z burmistrzem na czele. Zatem cele współcześni społecznicy mają zupełnie inne niż ich dawni poprzednicy.

Po realizacji 3 początkowych celów, TPS podjęło się organizacji Biegów Marszałka i Turniejów Strzeleckich z okazji Święta Niepodległości. Ponadto stworzyło programy społeczno-historyczne popularyzujące historię miasta i mieszkańców: Odkryj Sulejówek, Odczaruj Sulejówek, Kolędy z Sulejówka.

W czasach PRL nie było w Sulejówku oficjalnego podmiotu zrzeszającego działania społeczników, co nie znaczy, że mieszkańcy nic społecznie nie robili. Jest to jednak temat na kolejną, fascynującą opowieść.

15 października

Październik 2021

Po odzyskaniu przez Polskę Niepodległości w roku 1918 Sulejówek staje się modną podwarszawską miejscowością. Zapewne takie nazwiska jak Piłsudski, Moraczewski, Rataj, Grabski przyciągają zamożnych mieszkańców Warszawy. Pojawiają się willowe rezydencje – zajmowane w czasie II wojny światowej przez Niemców, a w latach powojennych ochoczo przejmowane przez skarb Państwa, które zarządza w nich tak zwany kwaterunek wobec braków mieszkań po wojennej zawierusze.
Lata 50. i 60. obfitują w budowę licznych domów typu „kostka” na małych placach. W stosunkowo krótkim czasie Sulejówek staje się mieszaniną architektoniczną, w której dominują domy jednorodzinne budowane w różnych stylach. Zaczynają pojawiać się też niskie czteropiętrowe bloki – jak te na ulicy Idzikowskiego, na Pl. Czarnieckiego czy współcześnie na ul. Wodociągowej.
W połowie lat 50. na ulicy 1 maja [obecnie Dworcowej 91/93] wyrastają dwa przedziwnej urody kameralne bloki…
Do Sulejówka przybywa młody geodeta pan Marian Grus, absolwent Politechniki Warszawskiej – pracownik Centralnego Biura Studiów i Projektów (CBSiP) na Wileńskiej w Warszawie. Mąż Władysławy, ojciec trzech synów. Pracuje na terenie gminy mierząc grunty, parcelując majątki. Jest cenionym pracownikiem i dyrekcja wyznacza mu odpowiedzialne zadanie. Otóż ma znaleźć plac pod budowę małych bloków, w których ma pomieścić się po sześć niedużych mieszkań dla pracowników CBSiP. Budowę sfinansować ma Biuro.
Blisko torów, naprzeciwko pola emerytowanego kolejarza pana Pieczkiewicza młody inżynier znajduje plac, na którym są głębokie sadzawki. Postanawia plac osuszyć i ruszyć z budową. Powstaje pierwszy blok. Pan Marian dostaje w nim małe mieszkanie na I piętrze od strony wschodniej. Wkrótce zapada decyzja o budowie kolejnego bloku. Budynki długo pozostają nieotynkowane, piętrzą się problemy – piece kaflowe są zbudowane nierzetelnie, do piwnic wlewa się woda, szambo co i raz pokazuje swoje wątpliwie pachnące oblicze, stolarka okienna niedbale wykonana przepuszcza zimno i mróz. W piwnicy jest tyle wody, że ktoś wpada na pomysł, aby wpuścić tam ryby. Przybywają kolejni fachowcy. Wkrótce Biuro się poddaje i zarządzanie budynkami przejmuje Urząd Miasta.
A życie toczy się dalej. Panie [najczęściej niepracujące] spotykają się za domem na „babskie pogaduchy”, panowie pracują, budują garaże dla swoich samochodów, dzieci chodzą do szkół… baraku, starej szkoły, potem liceum na Paderewskiego [dawniej Dzierżyńskiego]. Bawią się na podwórku, zawierają przyjaźnie. Ktoś słucha Wolnej Europy.
A bloki? Nadal istnieją. Ich wygląd jest nieco podreperowany, w oknach są białe firanki… tylko nie ma już dawnych mieszkańców. I pola z żytem pana Pieczkiewicza naprzeciwko…

15 września

Wrzesień 2021

Sulejóweckie ulice. Przed laty nieoświetlone, piaszczyste – z licznymi dołami i kałużami w deszczowe dni. Jak to na wsi.
18 lipca 1962 roku osiedle Sulejówek [uprzednio wieś] otrzymało prawa miejskie, lecz proces budowy miejskiej infrastruktury przebiegał długo. Kolejne władze samorządowe borykały się z jej budową. Do tej pory nie wszyscy mieszkańcy mają asfaltowy luksus, choć w większości ulice są zadbane. Obecnie w Sulejówku jest bieżąca woda, kanalizacja i gaz miejski. Miasto rozrasta się w błyskawicznym tempie. Jednak budowy nowych dróg nie zawsze idą równolegle z powstawaniem nowych domów. Bywa, że są o krok z tyłu.

A jak było w czasie, gdy mieszkał tu Józef Piłsudski? Zerknijcie na zbiór naszych zdjęć. Zobaczycie dojrzewające zboże, ogromne pola kapusty przy torach, ulice z drewnianymi elektrycznymi słupami.

W latach 20. dojazd do Sulejówka był bardzo utrudniony. Gruntowe drogi dojazdowe nie były nawet utwardzone. Bywało, że w czasie wiosennych roztopów pod koła samochodu Marszałka podkładano deski, aby samochód mógł przejechać – nie zakopując się w błocie. Dopiero w latach 30. od Traktu Brzeskiego zbudowano wąską dojazdową drogę z bazaltowej kostki [Zachodnia strona Dworku Milusin]. Odszukajcie na naszym portalu fotografię dwóch małych chłopców stojących na owej kostce w jednakowych – zapewne szytych przez mamę – płaszczykach. To zdjęcie z roku 1956. Do roku 1988 była to ulica Henryka Sienkiewicza. W 70. rocznicę odzyskania niepodległości nazwano ją Aleją Piłsudskiego.

Główna brama wjazdowa na posesję Marszałka była od strony północno-wschodniej. Wiosną 1924 roku piłsudczycy przywieźli tabliczki z napisami „ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego” i zamocowali je bez powiadamiania władz gminy. Było to w dniu imienin Wodza – 19 marca.
Nazwa ta przetrwała 24 lata – do roku 1948. Przez 40 kolejnych lat ulica nosiła początkowo nazwę Generała Karola Świerczewskiego, a następnie Janka Krasickiego. Obecnie na odcinku od Dworcowej do Paderewskiego to ulica Legionów.

W zależności od historycznych fluktuacji – ulice w naszym mieście zmieniały nazwy i z pewnością jeszcze pojawią się kolejne. Mamy jednak jako mieszkańcy na sumieniu pewne zaniechania. Bo czy nie powinno być u nas ulic Aleksandry Piłsudskiej i Zofii Moraczewskiej? Wszak to te dwie wspaniałe kobiety – polityczki, działaczki społeczne, feministki kiedyś podjęły decyzje, że Sulejówek będzie miejscem dla ich rodzin; mężów i dzieci. To one za własne pieniądze kupiły tu domy i to dzięki nim mówi się dziś o Sulejówku. Świat musi o nich usłyszeć, a my musimy o nich pamiętać i realizować ich testament.

15 sierpnia

Sierpień 2021

W lipcu zaprosiliśmy was na cykl warsztatów fotograficznych i literackich inspirowanych zbiorami na portalu. W upalny weekend 24-25 lipca pod okiem fotografki i edukatorki Alicji Szulc poznaliśmy programy do obróbki zdjęć, nauczyliśmy się robić dobre zdjęcia w muzealnym ogrodzie.
Następnie ruszyliśmy w teren szlakiem punktów z portalu Sulejówek po sąsiedzku, żeby sprawdzić i dokumentować, jak wyglądają obecnie miejsca sprzed stu lat. Poza wytężoną pracą twórczą, w chyba najgorętszy weekend wakacji, jedliśmy pyszne jagodzianki z cukierni Babeczki z Sulejówka Miłosny, posililiśmy się lodami w naszej sulejóweckiej Słodkiej dziurce i przy okazji odkryliśmy na nowo dobrze znane okolice.
Kilka dni później na warsztaty literackie zaprosiła Kasia Bulicz-Kasprzak, nasza pisarka z sąsiedztwa. Uczestnicy uczyli się, jak zbudować syntetyczną i przejrzystą wypowiedź, jak patrzeć na świat i widzieć uważanej, ale też, jak pracować nad swoim warsztatem, żeby go doskonalić i rozwijać. Kasia zadała też pracę domową, którą wszyscy wzorowo odrobili. Nie jedynie wena, ale i systematyka jest ważna w pracy pisarskiej.
Na zakończenie wakacji spotkamy się jeszcze na warsztatach kolażowych. Stworzymy pocztówki z archiwalnych zdjęć połączonych z tymi wykonywanymi przez nas-współczesnych. Połączymy stare z nowym, historię z teraźniejszością, a pewnie dodamy do tego coś jeszcze… Miejsc na warsztatach już brak. Rozeszły się jak świeże bułeczki.
Czym są jednak pocztówki, które nie zostały zaadresowane, wypisane i wysłane? Nasze wyślemy w świat na początku września. Śledźcie koniecznie fb biblioteki, będziemy was informować o szczegółach tego wydarzenia, ale również, jeśli zwolni się miejsce na warsztaty kolażowe.

 

15 lipca

Lipiec 2021

Sulejóweckie glinianki są obecnie zadbanym terenem rekreacyjnym. Miejscem, gdzie mieszkanki i mieszkańcy Sulejówka w czasie wolnym mogą odpocząć wśród zieleni, nad wodą, obserwując jego mieszkańców – urocze kaczuszki. Mogą również posłuchać szumu fontann, śpiewu ptaków lub koncertu Młodzieżowej Orkiestry Dętej Akord, zrelaksować się na ławeczkach, leżakach, w hamakach, przyprowadzić dzieci na nowoczesny plac zabaw, pojeździć na rowerach, a także spotkać się z przyjaciółmi i grillować na specjalnie przygotowanych stanowiskach.
A jak było dawniej?
Na terenie glinianek (dawna Cechówka, a obecnie Miłosna) znajdowały się pokłady gliny. Stąd wzięła się nazwa tego terenu. Ich przemysłowe wykorzystywanie zaczęło się w roku 1866, kiedy to właściciel Okuniewa, Łopatin wybudował cegielnię. Zaczęto wówczas wydobywać glinę do produkcji cegieł. Doły po wykopaniu gliny zalano wodą tworząc stawy i nazywając je: Kozacki, Łabędowicza, Piątek i Babski. Miejscowa ludność i przyjezdni zażywali tu chętnie kąpieli. Przed II wojną światową wokół stawów powstały nawet boiska sportowe. Po wojnie, w roku 1948 teren został zalesiony. Niestety po latach stał się miejscem licznych, niekontrolowanych libacji, co w konsekwencji powodowało zaśmiecenie i degradację lasu wokół niemal wyschniętych i zaniedbanych stawów.
W 2010 roku powstał nowy stadion sportowy, a kilka lat później zaczęła się rewitalizacja i budowa nowoczesnych zbiorników retencyjnych oraz zagospodarowanie parku.
Na portalu można znaleźć wspomnienia mieszkanek i mieszkańców, zdjęcia zatrzymanych w kadrze chłopców – członków Koła Młodzieży Miłośnianka, które działało na terenie glinianek. Ze wspomnień dowiadujemy się, że ludzie chętnie tam przychodzili, że oprócz meczy rozgrywanych między Miłośnianką a drużyną Kolejarz były tam również potańcówki na dechach, festyny, a w czasach PRL-u pochody pierwszomajowe.
Minęło wiele lat, a kolejne pokolenia mieszkańców znów tu przybywają w poszukiwaniu relaksu, ruchu na świeżym powietrzu, muzyki czy spokoju wśród śpiewu ptaków.
Jeśli mają Państwo swoje wspomnienia (a może nawet zdjęcia) dotyczące tego miejsca, zachęcamy do kontaktu: kontakt@sulejowekposasiedzku.pl

15 czerwca

Czerwiec 2021

Wczesne lata siedemdziesiąte XX wieku. W poczekalni na parterze małej starej willi po rodzinie Kamińskich przy ulicy Paderewskiego 94 jest pełno chorych dzieci – panie rejestratorki przygotowują karty, dzieci z mamami czekają na wizytę u pani doktor Krzykowskiej. Za chwilę zobaczymy, kto dostanie witaminę C i aspirynę, a kto serię zastrzyków z penicyliny. Małe fiolki z białym proszkiem w środku wzbudzają strach. Panie pielęgniarki będą musiały przyjeżdżać na służbowych rowerach codziennie do domu pacjenta, aby zaaplikować lek domięśniowo. Strzykawki były szklane a igły wielorazowe, po użyciu sterylizowane w specjalnym piecu.
W przychodni zazwyczaj jest zimno. Stare kaflowe piece nie są w stanie ogrzać pomieszczeń. Do plątaniny kabli i ledwo trzymających się ścian gniazdek podłączane są piecyki elektryczne, żeby choć trochę podnieść komfort chorych pacjentów i pracujących lekarzy. Drewniane podłogi pokryte dziurawym linoleum skrzypią. Lekarki łamią obcasy, bo co jakiś czas zmurszałe drewno zapada się. Schody prowadzące na górę skrzypią. Dziś są wyremontowane, ale pachną jak dawniej – minionym czasem.
Na górę wchodzą ciężarne, które mają umówioną wizytę w gabinecie ginekologicznym u pani doktor Siemaszko. W małym gabinecie zabiegowym słychać co jakiś czas płacz dziecka albo głos schorowanej osoby. U pani doktor Ławreńczyk – okulistki – jest cicho. Pracuje w skupieniu. Ma całkiem nowoczesną jak na owe czasy aparaturę. Dwa razy w tygodniu pacjentów przyjmują panie – Anna Padzik i dr Jankowska, psycholog i psychiatra.
Przychodnia jest mała i niedoposażona. Gabinety zaś ciasne. Jej surowy wystrój ratuje p. Szymanowska. Codziennie dba o każdy skrawek powierzchni, a do czyszczenia przestrzeni na styku ściany i podłogi używa… szczoteczki do zębów. Raz do roku odbywa się malowanie ścian, d dołu obowiązkowo farbą olejną. Jest siermiężnie, ale czysto.
Maleńki pokoik na poddaszu zachował się w pamięci wieloletniej kierowniczki dr. Marii Bramy-Rosik jako azyl dla personelu. To nie było jedynie pomieszczenie socjalne. Tam spotykano się z okazji imienin, czy świątecznych śledzików. Każdy przynosił z domu co mógł, świętowano w rodzinnej atmosferze. Lekarze i personel żyli w przyjaźni. Byli dla siebie wsparciem i zwyczajnie się lubili. Nie było rywalizacji czy obgadywania. To tam konsultowało się trudne przypadki, opowiadało o swoich radościach i smutkach.
Pani Żenia Dworak – wieloletnia położna i pielęgniarka środowiskowa – przynosiła z domu kwiatki i sadziła w ogródku nieopodal wiaty na rowery i wózki. Nie starczało jej ani siły, ani czasu na dbanie o cały teren przychodni. Rosły tam głównie chaszcze, ale też akacje.
Willa jest dla mieszkańców Sulejówka jedynym ośrodkiem zdrowia. Po wizycie u lekarza zostawało już tylko zrealizować receptę w jedynej aptece w miasteczku -po drugiej stronie torów, na ulicy Piastowskiej.
Ale to już będzie inna opowieść, którą kiedyś zamieścimy na portalu.