Przejdź do treści

„W Sulejówku zamieszkałam jak byłam jeszcze bardzo małą dziewczynką. Mama była z Podlasia, a ojciec urodził się w Równym. Mama źle znosiła duże miasto. Była takim swobodnym człowiekiem. Lubiła wolność i przestrzeń. Robiła wszystko, żeby przenieść się poza Warszawę. Ojciec, który był związany  pracą z Warszawą, wolał mieszkać w Warszawie. Wreszcie zdecydował, że tak blisko można zacząć budować domek. Kupili plac i zaczęli się budować. Od 1937 roku już mieszkaliśmy w Sulejówku”.

Barbara Borodzik

„W Warszawie jak wychodziłam na spacer – to z babcią za rękę. Nie mogłam pobiegać sobie swobodnie. Natomiast tam wychodziłam, biegałam po okolicy i chodziłam, gdzie chciałam. Mama zorientowała się, że mam dobrą orientację i zawsze wracam. W związku z tym nie było problemów”.

Barbara Borodzik

„Nie było wiele domów na tej ulicy, gdzie mieszkałam. Moi przyjaciele byli synami oficera wojskowego – pana kapitana, a ojciec był jako młody człowiek, ochotnikiem w brygadzie ułanów Piłsudskiego. W związku z tym Piłsudski był ciągle wspominany w naszym domu. Ciągle się tam chodziło. Patrzyło, co tam się dzieje”.

Barbara Borodzik

„Cofali się. Właściwie z Pragi wszyscy uciekali. Tą szosą rembertowską masę ludzi szło. Cywile, ale również wojsko skoszarowane w Wesołej gdzieś wyjeżdżało. Gdzie oni ich wyprowadzali – to nie wiem. Zaopatrywali się na drogę w żywność u nas w domu. Moja mama i jeszcze sąsiadki gotowały im kluski, bo przynieśli gdzieś tam kury zdobyte i był gotowany rosół na tym mięsie kurzym. Jeszcze te kury były niedogotowane i mama krzyczała: „Kury są za twarde! Co Wy robicie?”, a oni już z tego kotła  w torby i w czapki  makaron brali na drogę z tych garnków”.

Barbara Borodzik

„Szkołę powinnam zacząć w 1939 r. pierwszego września. Byłam już zapisana do szkoły podstawowej, której kierownikiem był profesor Kulka, ale niestety wybuchła wojna. W związku z tym szkoła się nie rozpoczęła. Zaczęła się dopiero w 1940 r. To był luty albo marzec. Nie pamiętam dokładnie teraz w tej chwili. Ponieważ byłam zaprzyjaźniona z dwójką kolegów o rok ode mnie starszych to powiedziałam, że powinnam chodzić razem z nimi do jednej klasy. Jak oni odrabiali lekcje to ja również z nimi odrabiałam. W związku z tym pan kierownik zgodził się na to i swoją edukację zaczęłam od klasy drugiej w szkole podstawowej w Sulejówku”.

Barbara Borodzik

„Ta szkoła była w jakimś prywatnym domu. Pierwsza, druga i trzecia klasa, bo szkoły jeszcze nie bardzo można było otworzyć. Nauczyciele szybko się zorganizowali w Sulejówku. Pozbierali dzieciaki i zaczęli od razu uczyć. Szczególnie te małe dzieci. Pani Mikołajczyk tam była. […] Niemieckiego mnie nie uczyli. Uczyli mnie czytać i pisać po polsku”.

Barbara Borodzik

Zobacz pełne relacje


Cytaty, fotografie oraz relacje są fragmentem materiałów dostępnych w Archiwum Społecznym Sulejówka.  Więcej fotografii znajduje się z kolei w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. profesora Zbigniewa Wójcika w Sulejówku. Czekamy także na Twoją historię!

Barbara Borodzik
była mieszkanka z ul. A. Grottgera