Cytaty, fotografie oraz relacje są fragmentem materiałów dostępnych w Archiwum Społecznym Sulejówka. Więcej fotografii znajduje się z kolei w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. profesora Zbigniewa Wójcika w Sulejówku. Czekamy także na Twoją historię!
Dom rodziny Pieńkowskich
ul. L. Solskiego 9
„To był malutki domek 39 metrów. Wynajęłam jak chciałam mamę sprowadzić. Znajomi cioci Geni z Długiej Szlacheckiej uprosili tego pana, bo był samotny, żeby mnie przyjął na mieszkanie. To był inwalida”.
Jadwiga Pieńkowska
„Miałam 12 metrowy pokoiczek. Sprowadziłam swoją mamę. Wyszłam za mąż. Urodził nam się synek i gospodarz odstąpił nam wtedy kuchnię. Jego złożyła choroba i zmarł”.
Jadwiga Pieńkowska
„Przy rogu Armii Krajowej i Narutowicza gdzie teraz są zabudowania, był bazar. Takie kioski – budy jak w Warszawie przy Ząbkowskiej. Później to zlikwidowano”.
Jadwiga Pieńkowska
„Był sklepik Siedlickiej, warzywniak, jakieś tam lody na zimno i lizaki dla dzieci. Potem była poczta, a naprzeciwko jakiś mięsny sklepik. Kupowało się rąbankę. A teraz wszystko w jednym miejscu”.
Jadwiga Pieńkowska
„Naprzeciwko stacji to był sklep Lejarczukowej. Tam też wszystko można było dostać. Taki prywatny sklep. U Wysockich, gdzie stary ośrodek zdrowia na ul. Niemojewskiego róg Tuwima. To tam też jak się poszło to: ocet, herbatę gruzińska, kapustę kiszoną można było kupić. Ciasteczka przywiezione tutaj od Maziarskich. Takie były zakupy”.
Jadwiga Pieńkowska
„Światła nie było. Ulice nie były oświetlone. Nie było chodników. Nie było asfaltów”.
Jadwiga Pieńkowska
„Zamieszkałam w 1975 r. W sąsiedztwie były już domy pobudowane. A tutaj krzaki. Na mojej ulicy to były jeden dom, drugi, trzeci. Cztery pięć domów było na ul. Wysockiego. A teraz to ile domów jest”.
Jadwiga Pieńkowska
„Jestem starej daty, przedwojenna. Dla mnie Sulejówek to jest chluba, że mieszkam w tym samym miejscu co Piłsudski. Nigdy nie pomyślałam, że ja doczekam takich czasów jak w tej chwili”.
Jadwiga Pieńkowska
„Rodzice moi [Tadeusz Lewandowski i Helena Lewandowska z d. Dejówna] pochodzą z Warszawy. W 1927 r. wzięli ślub. Był to taki okres, że w Warszawie było trudno o pracę. Było bezrobocie. Ojciec z zawodu był drukarzem jak dziadek. Przez związek drukarski został wysłany do Wołożyna. Mama pracowała u Fuksa, gdzie można było pracować dotąd dopóki się nie wyszło za mąż. Jak się wyszło za mąż to wtedy Fuks rozwiązywał umowę. Oboje byli bez pracy. Wzięli walizeczkę i pojechali sobie do Wołożyna w 1928 r. Tata znalazł tam pracę, a mama nie pracowała. W październiku 1930 r. tam się urodziłam”.
Jadwiga Pieńkowska
„Pamiętam jak zmarł Piłsudski to wszyscy mówili, że zmarł nasz Dziadek. Odbywała się msza w kościele, gdzie stał katafalk. Ludzie nosili żałobę na rękawie. Byłam mała. Miałam biały płaszczyk i przy mankiecie to czarne”.
Jadwiga Pieńkowska
„Może nie wszyscy nosili żałobę. Może Białorusini nie nosili… tylko taka elita, pracownicy, urzędnicy. Miałam wtedy pięć lat. Więcej takich uroczystości nie zapamiętałam”.
Jadwiga Pieńkowska
„[1945] Odszukali siostrę mojej mamy, nauczycielkę w Długiej Szlacheckiej. Przyjechała i nas zabrała. Znaczy nie ciocia przyjechała, tylko jakaś wujenka przyjechała i nas z Lublina zabrała tu. Tak się zaczęła moja wędrówka”.
Jadwiga Pieńkowska
„Ciocia Genia uczyła w szkole z panią Śliwińską. Słabo mówiłam po polsku, więc ciocia mnie przez całe wakacje szkoliła. Jak w Sulejówku powstała filia Władysława IV w dawnym majątku Albrechta, chodziłam do tej szkoły”.
Jadwiga Pieńkowska
„Moja ciocia Genia miała narzeczonego. Zawieruszył się jej w czasie wojny. Był w AK. Nie mógł się ujawnić. Dopiero jak się ujawnił, przyjechał. Pobrali się. Jak się pobrali zabrał ją do siebie, bo kupił młyn w Dąbrowie Białostockiej za Sokółką. Oni byli siedemnaście lat narzeczeństwem, ale wojna ich rozdzieliła”.
Jadwiga Pieńkowska
„Mnie umieścili w Halinowie u nauczycielstwa. Stamtąd jeździłam do Warszawy do liceum pedagogicznego. Korzystałam ze stypendium, a kto korzystał dostawał nakaz uczenia czteroklasówki. Bardzo się wystraszyłam. Bałam się, że sobie nie poradzę”.
Jadwiga Pieńkowska
„Poszukali mieszkania. Mały pokoik tu. Przeprowadziłam się z Halinowa i sprowadziłam mamę do siebie. Przerwałam szkołę i zaczęłam pracować w ZUSie przy analizie wypadków. Później musiałam zrobić maturę”.
Jadwiga Pieńkowska
„Sulejówek był miejscem… jakby to określić, takim miastem inteligencji. To kolejarskie miasto. Nawet jak moja mama tu jeszcze była, to do Cechówki przyjeżdżała pociągiem. Tu dużo mieszkało kolejarzy, ale miasto się bardzo zmieniło”.
Jadwiga Pieńkowska
„Byłam repatriantką, a mąż [Roman] pochodził z kolejarskiej rodziny. Tam siedmioro ich było. Taka bida z nędzą.
Widziałam jak Sulejówek się rozwija”.
Jadwiga Pieńkowska