Przejdź do treści
Sąsiedzi z ul. A. Grottgera

Maria Tyszel

„Ukradziono górę tapczanu. Zostało tylko drewno. Z maszyny do szycia główkę, a z kredensu zapasy, bo rodzice mieli w takich aluminiowych pojemnikach kaszę, ryż, mąkę i jakieś artykuły spożywcze. Resztka jeszcze jakaś została. Wytrzepali to. Książki porozrywali. W kuchni była wysokości szafy cała góra śmieci”.

Maria Tyszel

„Był obraz mojej mamy malowany przez Koźmińskiego. To było po wakacjach i mama była opalona. Miała ciemną twarz, a ramy były złocone więc im się wydawało, że to jest Matka Boska. Wobec tego pocięli szablami twarz dwa razy. Trzeba było obraz wyrzucić. To żeśmy zastali”.

Maria Tyszel

„Kradli w sposób nieprawdopodobny. Nie robili nic poza chlaniem wódy. Zresztą zaraz pojawili się ludzie, którzy umieli pędzić wódkę. Tego się nie da opisać”.

Maria Tyszel

„Mama nie miała dochodów. Zajmowała się szyciem. Nie miała maszyny. Szyła ręcznie. Pewnego dnia zostawiła już gotową koszulę na poręczy, bo miał być targ. Nie minęło pięć, dziesięć minut i już to zniknęło. Już ktoś zdążył ukraść”.

Maria Tyszel

„Jak wróciliśmy z tego wygnania wysadzona była trakcja elektryczna. Pociągi nie jeździły. Słupy telegraficzne były pościnane, bo to było suche drewno, a w lesie było mokre. Oni wybrali suche. Widziałam Rosjanina, który ziemniaki w muszli klozetowej płukał. Strach było chodzić. Cokolwiek mogli zniszczyć to zniszczyli”.

Maria Tyszel

Zobacz pełne relacje


Cytaty, fotografie oraz relacje są fragmentem materiałów dostępnych w Archiwum Społecznym Sulejówka.  Więcej fotografii znajduje się z kolei w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. profesora Zbigniewa Wójcika w Sulejówku. Czekamy także na Twoją historię!

Maria Tyszel
była mieszkanka z ul. A. Grottgera