Przejdź do treści

„Ten dom. (…) jego historia zaczyna się dosyć wcześnie, bo w 1918 r. Brat babci Grabowskiej czyli mamy mojej mamy, [Stanisław Gawel], jako najstarsze dziecko, bo było ich sześcioro, poczuł, że powinien pójść do pracy, aby pomóc [po śmierci ojca] swojej rodzinie”.

Marek Giedwidź

„Miał zdolności wyjątkowo kwiaciarskie więc poszedł na kurs bukieciarski i postanowił podjąć pracę w jednej z kwiaciarni warszawskich na [ul.] Złotej. Tam zaczął pracować. (…) Od samego początku widział, że te ten kierunek – otwarcie kwiaciarni, daje duże możliwości finansowe. [Dlatego] myślał o otwarciu swojej kwiaciarni”.

Marek Giedwidź

„Wpadł na taki pomysł, że kwiaciarnia potrzebuje mieś zaplecze, żeby były świeże kwiaty. Musi mieć kontakt z innymi ogrodnikami, którzy mają szklarnie, aby można było ją zaopatrywać. (…) Pomyślał, że pojedzie poza Warszawę, aby można było takie gospodarstwo stworzyć. (…) Któregoś dnia wyjechał w kierunku wschodnim pociągiem relacja Berlin-Moskwa. Jadąc kilkanaście kilometrów od Warszawy zatrzymał się w miejscowości Sulejówek. Mała stacyjka. Bardzo niski peronik, taki półmetrowy. Jak wysiadł [to] popatrzył, że blisko stacji jest jakiś taki duży teren, niezadrzewiony. Żyto rosło jedynie. Stał drewniany mały domek. Pomyślał, że jak znajdzie właściciela to może kupi ten tern. I tak też się stało. Półtora akra ziemi zakupił na podstawie aktu notarialnego”.

Marek Giedwidź

„[Wtedy] powziął plan budowy domu. Znał takiego dość znanego architekta, Napoleona Czerwińskiego, który kilka ciekawych kamienic zaprojektował w Warszawie i Konstancinie-Jeziornej. (…) Jemu zaproponował, żeby zaprojektował ten dom. (…) Na przełomie 1918/1919 rozpoczęła się budowa domu. Był bardzo oryginalny. Piętrowy budynek z dwuspadowym dachem, a wokół niego były różne balkony, tarasy”.

Marek Giedwidź

„Wuj zakupił [też] piękną terakotę z firmy Villeroy Bosch, ale nie przywiązywano wówczas wagi do takich rzeczy jak sanitariaty czy kwestia ciepłej wody”.

Marek Giedwidź

„Była [wtedy] bardzo duża inflacja. Ruble traciły na wartości, a marki polskie traciły na wartości. (…) Wuj opowiadał, że były takie momenty, [kiedy] walizką musiał dowozić pieniądze budowniczym domu, bo z dnia nadzień [wszystko] traciło ważność”.

Marek Giedwidź

Zobacz pełne relacje


Cytaty, fotografie oraz relacje są fragmentem materiałów dostępnych w Archiwum Społecznym Sulejówka.  Więcej fotografii znajduje się z kolei w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. profesora Zbigniewa Wójcika w Sulejówku. Czekamy także na Twoją historię!

Marek Giedwidź