harcerze
„Jak już wojna się skończyła utworzona została drużyna harcerska. Byłem tam przez jakiś czas zastępowym. Pomagał organizować to niejaki pan Bartuś. (…) To dla młodego chłopca w wieku kilkunastu lat to była wielka atrakcja. Tym bardziej, że bardzo ożywiona była działalność tego harcerstwa”.
Tadeusz L. Gawłowski
Zofia Ratyńska
Osiedle Harcerz
Zofia Ratyńska
Podchody
Elżbieta Puczniewska-Pyszyńska
Marek Kwiatkowski
„Pamiętam bardzo dobrze Sulejówek z lat przedwojennych np. biegi sztafetowe, które odbywały się z okazji rocznicy śmierci Piłsudskiego. Takie grupy 8-10 osobowe żołnierzy, harcerzy przebiegały koło domu. To były czasy, kiedy jak z bratem usłyszeliśmy, że gdzieś warczy silnik samochodowy to wybiegaliśmy, żeby zobaczyć samochód jak przejeżdżał”.
Andrzej Borodzik
„Miałem wtedy sześć, siedem lat. Przez płot oglądałem jak to bractwo biegło. Oni tutaj od strony Rembertowa, przejazdu kolejowego biegli w kierunku dworku. Część była uzbrojona z plecakami, bo to były grupy wojskowe, przysposobienia obronnego, grupy harcerzy. Wszyscy takim truchtem biegli, mocno zasapani, bo to już był końcowy odcinek”.
Andrzej Borodzik
„Tutaj w Sulejówku było już prawie normalnie. Chodziliśmy już do gimnazjum, z tym że lekcje odbywały się w domu Jurkowskich i musieliśmy przynosić własne krzesła. Siedziało się na podłodze, a pisało na krześle. Była też już drużyna harcerska. Zbiórkę mieliśmy w Wesołej koło kościoła w lesie. Jak zbiórka się skończyła, wracałem do domu. Kiedy byłem już na wysokości Woli Grzybowskiej w lesie, rozpoczęła się kanonada. Kto miał coś do strzelania, to z tego strzelał. Ja się nie zorientowałem. Jak jakiś Rosjanin przechodził to się spytałem „A to koniec wojny?”. I jakaś taka myśl do mnie przyszła: to znaczy już nie będą do mnie strzelać. Dzień był słoneczny, z takimi białymi chmurami, cumulusami”.
Andrzej Borodzik
„Uczyłam klasy: pierwszą, drugą i trzecią. Praca nie zajmowała w całości mojego życia, ponieważ moją pasją było harcerstwo. W szkole działało bardzo prężnie harcerstwo i różni nauczyciele. Wspomniany pan Siporski – polonista, pani Hanna Witanowska, która do tej pory pracuje jako matematyczka. To było takie oparcie”.
Zofia Ratyńska
„Zostałam komendantem szczepu. Szczep liczył… już nie pamiętam, ale chyba cztery drużyny harcerskie i cztery drużyny zuchowe. Także był to duży szczep. Miał dużo młodych instruktorów, którzy świetnie pracowali z dziećmi i z którymi utrzymuję kontakt prawie do dziś. Staliśmy się sobie bardzo bliscy przez tę pracę. Często się spotkamy”.
Zofia Ratyńska
„Mój mąż Waldemar troszeczkę krzywym okiem patrzył na to, że zbyt dużo poświęcam czasu harcerstwo, więc podpowiedzieli mi, żeby męża jakoś wciągnąć. Wydawało mi się to niemożliwe. A potem okazało się, że został nawet instruktorem, ale bardziej od spraw gospodarczych. Na obozach harcerskich, czy koloniach zuchowych był kwatermistrzem”.
Zofia Ratyńska
„Hufiec w mieście nosił imię Batalionu „Zośka”. Bardzo mnie ciekawiło, jak oni do tego doszli. Pewne imiona, patroni drużyn, szczepów czy hufców były narzucane. Na takie imiona raczej nie bardzo chciano się zgodzić. Pamiętam wiele spotkań z tymi ludźmi. Najbardziej pamiętam druha Stanisława Sieradzkiego, powstańca warszawskiego, który po powstaniu przyjechał do Sulejówka powiadomić rodziców swojego kolegi, że zginął”.
Zofia Ratyńska
„Z druhem Świtem nie były to tylko związki z pracą harcerską, ale również towarzyskie. Mam zdjęcie druha Śwista, który jest w moim nowym mieszkaniu związanym także z harcerstwem, bo kiedyś młodzi instruktorzy postanowili wybudować sobie spółdzielnię”.
Zofia Ratyńska
„Lata 80. Grupa instruktorów z Hufca ZHP Sulejówek im. Batalionu „Zośka” postanowiła wziąć sprawę mieszkań w swoje ręce i założyła Spółdzielnię Budowlano-Mieszkaniową HARCERZ w Sulejówku. Początkowy okres funkcjonowania Spółdzielni upłynął nam na poszukiwaniu terenu. Oferowano lokalizacje w różnych rejonach miasta, daleko od centrum. Gdy znaleźliśmy teren przy ul. 15 Grudnia (obecnie 11 Listopada), postanowiliśmy się o niego ubiegać, chociaż w urzędach warszawskich niejednokrotnie słyszeliśmy zdanie – to jest ten teren, na którym mieliśmy otrzymać działki”.
Zofia Ratyńska
„Pamiętam jedno z pierwszych spotkań u mnie w mieszkaniu, gdzie tworzyły się myśli związane z tą Spółdzielnią. Były tam osoby, które później pełniły w niej ważne funkcje. Był to: prezes Bogdan Malesa – nasz instruktor harcerski, jego zastępca Adam Cudny, który zresztą tam mieszka. Bogdan i mój mąż jako członek zarządu pracowali na rzecz Spółdzielni bez żadnych gratyfikacji. Jedyną gratyfikacją dla pracy zarządu były jakby godziny. Każdy członek zarządu, czy też członek Spółdzielni musiał przepracować 4 tysiące godzin i jakaś tam pula godzin była przyznana członkom zarządu za ich pracę – powiedzmy papierową, bo wiadomo, że to przecież się z tym wiązało”.
Zofia Ratyńska
„Dziś Spółdzielni, która w 2007 r. zakończyła swoją działalność już nie ma, ale osiedle pozostało i zwyczajowo nazywane jest Osiedlem Harcerz, które wciąż jest przykładem, że zapał, wysiłek i włożona praca mogą przynieść wspaniałe efekty”.
Adam Cudny
„To jest właśnie ten dom, w którym mieszkałam na 11 Listopada w Spółdzielni Harcerz. Instruktorzy byli bardzo aktywnymi mieszkańcami miasta. Jeszcze w czasach, kiedy demokracja nie była taka zupełna – już staraliśmy się uczyć młodych działania na rzecz Sulejówka poprzez chociażby pracę w Radzie Miasta. Także wielu instruktorów funkcjonowało w Radzie Miasta, co nam też dużo rzeczy ułatwiało”.
Zofia Ratyńska
„Tam były tam budynki stacyjne. Obok torów pobudowany został staw. Kiedy pociągi były parowe, tam umieszczono wodokaczkę i napełniano parowozy wodą. 24 czerwca społeczeństwo gromadziło się nad tym stawem i puszczało wianki na jakieś deseczce. Każda rodzina miała zaszczyt taki wianeczek puścić tam. Harcerze palili ogniska i śpiewali piosenki”.
Leszek Andrzej Rudnicki