Cytaty, fotografie oraz relacje są fragmentem materiałów dostępnych w Archiwum Społecznym Sulejówka. Więcej fotografii znajduje się z kolei w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. profesora Zbigniewa Wójcika w Sulejówku. Czekamy także na Twoją historię!
Osada Zochna
ul. Stanisława Grabskiego 6

Dom Romana Kreczmera

Dom Romana Kreczmera

Dom Romana Kreczmera
Majątek Karola Albrechta
Janusz Dowjat, Lechosław Dowgiłłowicz-Nowicki
„(…) Mój ojciec Józef Smolak przyjaźnił się z ogrodnikiem p. Albrechta niejakim p. Strzechowiczem i prowadził w ogrodach konserwację pomp i instalacji nawadniającej. Owocem tej przyjaźni była alejka szlachetnych bzów w naszym ogrodzie. Na jednym pniu były szczepione trzy różne kolory, a przed bzami wzdłuż alejki rosły przepiękne irysy. Była też grusza o niezwykłym pokroju i przepysznych soczystych o delikatnej skórce owocach. Do dziś, nigdzie więcej nie spotkałam takiej odmiany. W domu mówiono , że ta odmiana sprowadzona była do ogrodów Albrechta z Berlina”.
Elżbieta Krzak
„Albrecht miał tam wszystko. Miał stajnię i oborę. Zaopatrywał swoją restaurację Ziemiańską. Był bardzo zasłużony. Wiem od ojca, że bardzo pomagał Akowcom. Wiele rzeczy im załatwiał, bo miał dobre kontakty z Niemcami. Niemieckiego pochodzenia był człowiek, ale zasłużony dla naszej kultury, bo przecież Ziemiańska… Tam był tłum Skamandrytów i on ich tam hołubił”.
Andrzej Sawelski
„W czasie okupacji chodziliśmy kupować owoce. Tam był sad bardzo duży na tym terenie i m.in. wiatrak, który pompował wodę do krowich koryt. Z tego gospodarstwa on miał wszystko do restauracji”.
Andrzej Sawelski
„Bardzo duże działki. Wtedy mówiło się raczej posesje. Domów nie było wiele. Bardzo dużo zieleni. Posesje potem podlegały parcelacji. Największa to była posiadłość Albrechta ofiarowana później Stanisławowi Grabskiemu, którego zresztą pamiętam jak jeździł konno. To był bardzo duży obszar. Tam potem powstało kilka ulic”.
Anna Cwalinowa
„Gimnazjum samorządowe mieściło się w Willi Zochna. To był dwunastohektarowy sad i willa. W willi umieszczone zostały klasy gimnazjum samorządowego na krótki czas, ponieważ sam majątek został przeznaczony dla Stanisława Grabskiego, członka rady Narodowej w Lublinie, który z córkami się tu sprowadził. W związku z czym gimnazjum musiało się z tej willi wynieść, ale Stanisław Grabski, właściciel przeznaczył blisko dwa hektary pobliskiego pola pod budowę szkoły”.
Janusz Dowjat
„Grabski miał tu swoją posiadłość i bardzo ładny dom. Taki parterowy, w starym stylu. Miał też korty tenisowe, gdzie mój mąż ze Święcimskim chodzili grać w tenisa, oraz ogrody i piękny sad. Mówiło się „ogrody Albrechta”, bo to była znana postać w Warszawie. Mur rozebrano i ogrody podzielono na działki. Nie ma ich. Pamiętam jak się szło koło tego muru, za nim zwisały gałęzie drzew. To było bardzo urocze. Naprawdę było ładne miejsce. Taki jakiś charakter to miało. Teraz jakoś pospolite”.
Barbara Jaździk
„To było w 1959 r. W listopadzie zwolnił się etat i wynajęłam sobie mieszkanie prywatne. Płaciłam 200 zł., a zarabiałam 600 i jeszcze opał trzeba było kupić. Mieszkałam niedaleko. Dwa lata później dostałam socjalne mieszkanie u pani Grabskiej, które było do remontu. Ponieważ nie miałam pieniędzy pani Grabska założyła pieniądze, a ja spłacałam miesięcznie. Do czynszu dokładałam ratę”.
Anna Kuczera
„U Grabskiej to był olbrzymi ogród który się ciągnął od Grabskiego do Żeromskiego, od 11 Listopada do Paderewskiego. To był taki olbrzymi kwadrat z pięknymi alejami różanymi i sadem. Od strony Paderewskiego był ogród i korty tenisowe”.
Anna Kuczera
„To był taki budynek… trudno powiedzieć, które było wejście główne. Dla lokatorów wejście było od strony południowej, od ogromnej, oszklonej werandy, która była na szerokość całego budynku. Z podłogą i z pięknymi witrażami, bo to pozostałości były. Dalej wchodziło się takim korytarzem… Po jednej stronie były drzwi dwuskrzydłowe, bardzo wysokie, bo tam mieszkania były 3,5 metrowe. Dwa pokoje były o od strony wschodniej i dwa pokoje od strony zachodniej. Od wschodniej była jeszcze kuchnia, łazienka z piecem do podgrzewania wody”.
Anna Kuczera
„Na piętrze z obcych mieszkała tylko moja rodzina. Najpierw byłam sama, później z rodziną. Miałam jeden duży pokój – 30 metrowy. Vis a vis mieszkała pani Grabska z dwoma córkami, Hanną i Stanisławą. Na górę wchodziło się drewnianymi schodami. Miałam piękny balkon na stronę zachodnią z widokiem na ogród”.
Anna Kuczera
„Łazienki były wspólne. Były piękne wanny, glazura, terakota, bo to po Niemcu jeszcze. Piecyki były takie, że można było podpalić i woda się nagrzewała do kąpieli. Ale to było wszystko wspólne. Musieliśmy dbać. Wszystkie remonty rozkładała dla lokatorów pani Grabska. Płaciliśmy przy czynszu. Także naprawy. Hydrofor ciągle nawalał. A to kominy, a to dach, bo to dachówka i trzeba było ją przekładać”.
Anna Kuczera
„Z rodziną Grabskich zaprzyjaźniłam się. Byłam tak sympatycznie związana do niedawna. Tam się porodziły moje dzieci. Taki sentyment”.
Anna Kuczera
„To były bardzo ciepłe osoby, ale jakoś tak nie przygotowane do życia. Wykształcone, ale mało zaradne życiowo. Przyzwyczajone były chyba do służby. Nie radziły sobie z takimi podstawowymi, codziennymi czynnościami. Wykształcenie miały dobre. Nie udzielały się tutaj społecznie. Nie uczestniczyły w życiu społecznym środowiska. Były raczej na uboczu. Stanisława była chyba wykładowcą na KUL- u, a Hanna zajęła się rzeźbą figurek sakralnych. Ten krzyż w kościele na głównym ołtarzu u nas właśnie jest jej rzeźbą. Były skromne, żyły ubogo. To były samotne panie”.
Anna Kuczera
„Hanna miała tam taki piec do wypalania, bo była rzeźbiarką. Na półpiętrze stało popiersie pana Stanisława Grabskiego. Jak ktoś szedł do mnie na górę, to robiło to wrażenie. Pani Stanisława to znowu tkactwo. Była profesorem chyba. Kończyły nauki we Francji”.
Anna Kuczera
„Stanisława miała wychowanicę. Ona tutaj mieszkała. Już nie żyje. Jej mąż tylko tutaj mieszka. Hania miała opiekunkę Ukrainkę, która opiekowała się nią i panią ze szkoły, która prowadzi Izbę Pamięci Grabskich w Liceum”.
Anna Kuczera
„Jak pani Grabska chciała sprzedać ten dom, przyszedł kupiec. Przyprowadzała go do mojego mieszkania, bo było najlepiej utrzymane. Tam był grzyb i połowę podłogi trzeba było wymienić. Nie znalazła kupca. Miała przepisać w rodzinie siostrzeńcowi z pierwszego małżeństwa pana Grabskiego, ale on się zrzekł. Wziął działkę obok. Potem ktoś wziął do rozbiórki i na dwie działki posprzedawał”.
Anna Kuczera
„Potem już było zaniedbane. Taki element dokwaterowali, który nie płacił ani czynszu, ani za prąd. To później odłączyli media. Pewnego razu żeśmy o mało się nie spalili. Czad, dym nas obudził. To się nie da opisać. Kurier Warszawski przyjeżdżał, jak już się wyprowadziłam, na szczęście”.
Anna Kuczera
„Jest taki kamień Grabskiego tutaj przy tym wejściu”.
Anna Kuczera