las
Przeprowadzka do Sulejówka
Franciszka Żerańska
„On już nie wychodził z tego lasu. Także się bardzo ucieszył, jak żeśmy tam zamieszkali. Jak się wracało ze szkoły to prosił żeby mu zrobić zakupy. Wtedy się dowiedziałam, że to szkoła Piłsudskiego. Opowiadał takie ciekawe rzeczy”.
Franciszka Żerańska
Walenty Wójcik z rodziną
Mariusz Kolmasiak
Edwarda i Mateusz Karol Pyszyńscy z Konradem
Mirosław Pyszyński
Edwarda Pyszyńska z gośćmi
Mirosław Pyszyński
Irmina z domu Sudnik
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
Irmina z domu Sudnik
Irmina Matyjasek-Jałowiecka
Janusz Dowjat
„Dostosowano to przedszkole do naszych potrzeb. Były dwie grupy i mały plac zabaw. Wykorzystywaliśmy las, gdzie chodziliśmy z dziećmi. To była skarbnica wiedzy. Teraz to są lasy zniszczone. Jak myśmy tam chodzili z dziećmi to można było realizować wszystkie działy programu”.
Krystyna Rokicka
„Dziadek, ojciec mojego ojca powiedział, żeby nie wynajmować mieszkania na Podskarbińskiej, bo tu jest brzydko. Dziecko będzie miało dobry klimat w Miłosnej. Tam jest bazar, targ. Ojciec będzie dojeżdżał kolejką elektryczną do dworca Wschodniego, bo przecież był kolejarzem, urzędnikiem i pracował na dworcu. To było bardzo wygodne. A mama chodziła na spacery do lasu. Na bazarze mogła wszystko kupić. To było doskonałe dla małego dziecka i rodziców moich”.
Andrzej Dziurzyński
„Uciekliśmy do lasu z tą Panią Próżniakową. W nocy. Nad ranem się zrobiło okropnie gorąco więc wyszliśmy z tego lasu z powrotem do domu. Byłem trochę niecierpliwy. W jesioneczce takiej ciepłej, a upał był okropny. Oderwałem się od mamy i pognałem prosto do domu. Wiedziałem jak uciekać. Wpadłem w objęcia mojego ojca, który nie chciał do lasu wychodzić i powiedział: „Ja tu będę nocować i nie ma co tu sobie głowy zawracać”. Mama wściekła leciała za mną. Chciała mi dołożyć lanie porządne, że ja uciekłem, a ojciec mi dał chleba ze smalcem. I tak obronił mnie przed mamą atakującą. Takie wspomnienia z 1939 r”.
Andrzej Dziurzyński
„Cała ta posiadłość to był las. Po prawej stronie jak się wchodziło to był domek drewniany, malowany na żółtawo-brązowy kolor. A po lewej stronie był naprzeciwko mały domek, gdzie strażnicy siedzieli. Środkiem szła droga środkiem już do dworku. Po lewej stronie całego tego ogrodzenia był jakiś sad owocowy, a dalej od Paderewskiego to już las sosnowy. Podszycie takie leśne z jagodami, wrzosem. Bardzo bujne. Zresztą nasz ogród też taki był zarośnięty”.
Maria z d. Chytrowska Kowalska
„Chodziło się na piechotę do szkoły. Klasy były gdzieś w okolicach nowego kościoła. Za Helinem. Jak się szło tutaj z Grottgera przez las skrótami to było stosunkowo niedaleko. Potem, jak Niemcy wygrodzili cały ten teren, to trzeba było obejść więc jak szłam do szkoły to miałam dwa razy dłuższą drogę. Musiałam dłużej iść. To dokuczało mi najbardziej”.
Barbara Borodzik
„[otwarcie szkoły] Pamiętam ten moment uroczysty. Pani Piłsudska siedziała tuż przede mną. Kiedy się odwróciła, kiwnęła głową. Podszedłem, a ona mnie tak głaskała po głowie. Mam ślad. Jestem łysy od tej strony. Potem ją widywałem, bo chodziłem po tym ich lesie. Był ogrodzony. Żandarmeria pilnowała. Nikt nie chodził, a grzyby były tam wspaniałe! Nie można było zebrać, bo to Marszałkowskie”.
Marek Kwiatkowski
„W tym lasku obok, między ogrodzeniem dworku a obecnym pomnikiem były urządzane potańcówki. Były to tak zwane dechy. To był lasek rekreacyjny ogólnodostępny”.
Bogdan Stasiak
„Często o domach mówiono nie używając adresu tylko posługując się nazwiskiem właściciela. Podobnie o lasach. Tutaj w południowej części Sulejówka był las Kecherów czy Kechera. Niemal w okolicy Rembertowa ciągnął się bardzo duży las Bułhaka. Niewielki, ale jednak się mówiło lasek Gustowskich. I wreszcie lasek Świszczakowej. On był wzdłuż ul. Żeromskiego. Między ulicą Paderewskiego a ulicą 11 Listopada, dalej w głąb na zachód. Środkiem teraz biegnie ul. Kruczkowskiego [obecnie Niepodległości]. Część podzielono i rozparcelowano. Kilkadziesiąt domków stoi, a to był lasek Świszczakowej. W środku jest taki ładny drewniany budyneczek. To była jej własność”.
Anna Cwalinowa
„Kiedy w 1930 r. ojciec pobudował domek na ulicy Cieplaka numer 5, było kilka domów. Trzy, cztery i wysokopienny las, który ciągnął się od naszego podwórka do dzisiejszej ulicy Szekspira. Później była polana”.
Leszek Andrzej Rudnicki
„Tu był las i tylko parę domków drewnianych. Tam mieszkaliśmy całą okupację przy ul. Łukasińskiego. Taki domek narożny. On tam nadal stoi”.
Piotr Rzepiński
„Józio Moraczewski był razem z ojcem był w AK. Oni odbierali zrzuty na terenie lasów. W tych zrzutach uczestniczył jeszcze mój dziadek, który był starym kolejarzem już wówczas na emeryturze. Oni dla kamuflażu zawsze dziadka brali, bo potem część z tych zrzutów przewozili pociągiem do Warszawy. Nawet raz się trafiło, że nawet ich gonili. Główna ulica w Wesołej nazywała się wtedy Kolejowa. Oni wsiedli w dorożkę z tymi swoimi pakunkami i ich goniła granatowa policja albo Niemcy. Maszynista na stacji widział pędzącą dorożkę i przytrzymał trochę pociąg. Wsiedli. Do wschodniego nie dojechali tylko ich w polu gdzieś wypuścili”.
Barbara Jaździk
„Tu wszystko były lasy. Dziadek pracował przy tym wyrębie. Wkładał drewno na stacji na pociągi towarowe i wieźli do Warszawy. Nie wiem po co. Widocznie gdzieś tam dalej szło”.
Wanda Łabędź
„Jak się szło do kościoła Kilińskiego to był taki lasek i tam był taki dom drewniany. Tam organista mieszkał. Chodził do kościoła i na organach grał. Dom pewnie się rozleciał”.
Wanda Łabędź
„Wcześniej do pani Mieczkowskiej, która stała na werandzie, podeszła Żydówka i pytała bodajże o drogę do Warszawy. Ona poszła i skręciła w inną odnogę. Może jej się wydawało, że bezpieczniej jest iść lasem niż szosą. Została tam zastrzelona, pamiętam, że chodziliśmy na grób. Był zrównany z ziemią oczywiście zupełnie . Tylko świeży płaski świadczył, że kogoś tam zastrzelono”
Maria Tyszel
Ulica A. Gorttgera w Sulejówku
Barbara Borodzik