Przejdź do treści

stacja kolejowa

„Jeżeli dziadek rodzinnie robił jakieś wypady, to zamawiał bryczkę. A tak to piechotka niestety, żeby do stacji.  Ścieżką przez las do torów od mojego domu, który tutaj jest na wyciągnięcie ręki. Wychodziło się nie przez furtkę i ulicą Matejki, tylko z tyłu posesji, szło się ścieżką do samych torów, do samej stacji. Wspaniale się szło i było w sumie blisko. Dziadek zamawiał bryczkę, ale jeździło się do Okuniewa do kościoła albo do Długa Szlachecka”

Janusz Cymborski

„W okresie Gierka wprowadzono politykę pozyskiwania gruntów rolnych. (…) [Wtedy] zrujnowano Sulejówek totalnie. Przeorano wszystko, wycięto, wykarczowano, zdewastowano Sulejówek. To była tutaj polityka bolszewicka. Chodziło o wymazanie pamięci Marszałka, o zatarcie śladów. Potworzono działeczki po 600 metrów, [a] inne [po] 900-1000 metrów.(…)  Pod koniec lat 70. [XX wieku] doszło niemalże tu do katastrofy biologicznej. Zimą, [ponieważ] Sulejówek nie był zgazyfikowany, palono węglem i smog unosił się taki, że naprawdę można było się zatruć. Mało się nie zatrułem. Jeździłem w tym czasie na studia i wracałem z uczelni spodziewając się, że odetchnę świeżym powietrzem w Sulejówku jak zawsze. Była jednoznaczna różnica w jakości powietrza wyczuwalna. Pociągiem zabierało się powietrze warszawskie, [a] wychodząc na stacji w Sulejówku pełnymi płucami wciągało się to czyste powietrze sulejóweckie. [Zima] smog był potworny i woda niezdatna do picia”.

Janusz Cymborski

Nazywam się Arkadiusz Wiśniewski. (…) Tak naprawdę rodzina mojej babci pochodziła z Sulejówka. Mój pradziadek, Władysław Turemko był kolejarzem, związanym z linią kolejową Warszawa-Siedlce. Sprowadzili się i zamieszkali w Żurawce. Moja prababcia pochodziła z Okuniewa. (…) Przed wojną posiadała na ulicy Bema, przy stacji kolejowej Sulejówek-Miłosna, sklep kolonialny, gdzie sprzedawała herbaty sprowadzane typu herbata cejlońska czy jakieś suszone owoce ale też i cukierki. Miała też w sklepie chleb i inne artykuły spożywcze, co szczególne znaczenie miało podczas drugiej wojny światowej. Mieli trzy córki: najstarsza Julię, średnią Annę i najmłodszą Elżbietę i to była moja babcia.

Arkadiusz Wiśniewski

„Niektórzy przyjeżdżali samochodami. Na teren wjeżdżało się, wjazd na teren nasz był, od ulicy 11 Listopada. Tu była główna brama, natomiast od kolei, tam gdzie naprzeciwko jest budka dróżnika kolejowego, był napis Zosieńka i tam było tylko wejście dla pieszych. Przyjeżdżali ludzie no i zachwycali się Sulejówkiem. To było z jednej strony przyjemne, bo wesołe”.

Tadeusz L. Gawłowski

„Przechodziły [tam] tory kolejowe. Nie było elektrycznych. Były tylko parowozy. Nieraz się zatrzymywał pociąg towarowy. Kiedyś zatrzymał się przed przejazdem [z] transportem powracających z Rosji Niemców. To były lata 50. [XX w.]. Przyszedł do mojej matki Niemiec. Bez zębów. Szkorbut. [Jak] zobaczył w kuchni, że matka gotowała cebulę, [to] tę cebulę tak tymi dziąsłami… I pamiętam, jak dzisiaj, [że jak] matka poczęstowała go zupą pomidorową, to pierwszy raz zobaczyłem, jak człowiek rzuca się na [jedzenie]”.

Krzysztof Kolanek

„Wpadł na taki pomysł, że kwiaciarnia potrzebuje mieś zaplecze, żeby były świeże kwiaty. Musi mieć kontakt z innymi ogrodnikami, którzy mają szklarnie, aby można było ją zaopatrywać. (…) Pomyślał, że pojedzie poza Warszawę, aby można było takie gospodarstwo stworzyć. (…) Któregoś dnia wyjechał w kierunku wschodnim pociągiem relacja Berlin-Moskwa. Jadąc kilkanaście kilometrów od Warszawy zatrzymał się w miejscowości Sulejówek. Mała stacyjka. Bardzo niski peronik, taki półmetrowy. Jak wysiadł [to] popatrzył, że blisko stacji jest jakiś taki duży teren, niezadrzewiony. Żyto rosło jedynie. Stał drewniany mały domek. Pomyślał, że jak znajdzie właściciela to może kupi ten tern. I tak też się stało. Półtora akra ziemi zakupił na podstawie aktu notarialnego”.

Marek Giedwidź