wojskowi
„
Mój dziadek przyjeżdżał w nasze okolice, czyli okolice Sulejówka dlatego, że przed wojną był zawodowym żołnierzem w Centrum Wyszkolenia Broni Pancernej w Modlinie. Na terenie naszego poligonu artyleryjskiego (…) przez mokradła polskie wojsko testowało tam czołgi. (…) Dziadek przyjeżdżał bardzo często, średnio co pół roku na poligon.
”
Arkadiusz Wiśniewski
„
Dziadek zaprosił babcię na ten poligon, bo w weekendy można było przychodzić na to miejsce, gdzie oni spiętrzyli wodę i zrobili tamę, żeby czołgi mogły przejeżdżać [przez] głębszą wodę. [Tam] było zrobione kąpielisko. Mój dziadek, [który] urodził się w Barcicach nad Bugiem, na Kurpiach, świetnie pływał. (…) Jeśli był taka możliwość, pływał codziennie w rzece od małego. Kiedy był w Centrum Wyszkolenia Broni Pancernej w Modlinie to przez Bug przepływał codziennie. Był bardzo wysportowany i to on prowadził zaprawę poranną w twierdzy Modlin.
”
Arkadiusz Wiśniewski
„Mój pradziadek był Polakiem a prababcia była Niemką. Prababcia uciekła z domu, żeby mogła się związać z pradziadkiem, [chociaż] miała już wybranego męża, Niemca z Bawarii który był jej dalekim kuzynem. (…) Gdy mój dziadek w 1939 roku dostał się do niewoli, to ten kuzyn przyjechał do oflagu i zaproponował mojego dziadkowi podpisanie volkslisty. (…) Powiedział mu, że w polskim wojsku był zaledwie niskim oficerem a w [niemieckim będzie] majorem. Dziadek powiedział, że nie rozumie po niemiecku, [chociaż jego] matka pisała mu listy po niemiecku, [a] prababcia po polsku praktycznie nie mówiła. (…) Trzykrotnie uciekał z obozu. Za trzecim razem [został] złapany przez Wermacht, [a] nie przez żandarmerię. [Wtedy] okazało się, że [to] jego wuj-kuzyn go szukał, bo cały czas go pilnował w obozie. (…) Ukrył go w swoim folwarku w Bawarii. [Jednak] kiedy dziadek usłyszał w radiu, że Amerykanie wylądowali na Sycylii, [znów] uciekł przez Bawarię, Austrię, Włochy, aż dostał się do Amerykanów. Dzięki temu, że Amerykanie go jakoś ogarnęli, przedostał się potem do Egiptu i Ziemi Świętej. [Gdy] wrócił z powrotem do Polski (…) sześć miesięcy był przetrzymywany pod Bydgoszczą w obozie internowania i był przesłuchiwany przez UB i NKWD”.
Arkadiusz Wiśniewski
„
Pytali się go, czy wrócił tu, żeby być jakby reakcją, bo mieli informacje, że był przed wojną w Modlinie. Pytali się, czy przypadkiem nie miał kontaktu z dwójką, czyli z wywiadem polskim, czy kontrwywiadem, czy popierał Piłsudskiego. Nie mieli większości informacji. [Jednak] dziadka uratowało to, że miał ze sobą dokumentację, że kończył szkołę samochodową (…) To potwierdzało, że on jest robotnikiem, że potrafi pracować, naprawiać wszystkie samochody. Wypuszczono go [po] ponad pół roku.
”
Arkadiusz Wiśniewski
„
Po II wojnie światowej dziadek szukał babci przez Czerwony Krzyż, bo podczas wojny pisali do siebie listy, dopóki dziadek nie uciekł z obozu. W jednym z ostatnich listów wysłał babci pierścionek zaręczynowy zrobiony z końskiego włosia. Pierścionek ma do dziś. W 1948 wziął ślub z babcią w Bydgoszczy. W 1949 urodziła się siostra mojego ojca. [Potem] sprowadzili się z powrotem do Sulejówka i zamieszkali na Żurawce. Najpierw w domku mojej prababci a potem wynajmowali pokój na piętrze na ulicy Kutrzeby.
”
Arkadiusz Wiśniewski
„
Mój dziadek, od pierwszych dni kiedy tu wrócili, założył własny zakład rzemieślniczy, gdzie zajmował się hydrauliką. Praktycznie do końca [pracował] w takiej spółdzielni, która nazywała się Budowa SPE. [Ona mieściła się] na ulicy Karczewskiej 18. (…) [Potem] zakład, który prowadził mój dziadek, przejął mój ojciec. Oni mieli ten swój warsztat na ulicy Chocimskiej.
”
Arkadiusz Wiśniewski
„
Kiedy w trakcie budowy osiedla na Idzikowskiego, moja babcia poznała ludzi z [partii], wstąpiła do PZPR, żeby było im łatwiej, [bo] przez cały okres PRL mojemu dziadkowi rzucano kłody pod nogi. Mimo tego, że miał ten swój warsztat to i tak ciężko miał żeby gdziekolwiek dostać się do pracy. (…) Gdy [babcia] wstąpiła do tego PZPR zaproponowano jej, aby ona zaczęła pracować w Smakoszu. Ona została najpierw bufetową, [a] potem chyba zastępcą kierownika restauracji tej całej knajpki.(…) Kiedyś ojciec mnie tam zabrał. [Gdy] piłem wodę jako mały dzieciak może 2, 3-4 letni, ugryzłem tam szklankę musztardówkę.
”
Arkadiusz Wiśniewski
„Ojciec [był] urodzony w Warszawie. Rodzice odumarli go bardzo wcześnie, samego zostawili. On skorzystał, wyjechał do Petersburga. Wtedy dużo Polaków wyjeżdżało w różnych sprawach, np. [do] pracy. Ojcu jakiś znajomy, kolega można powiedzieć, polecił zaciągnąć się do wojska. Pod koniec XIX w. ojciec przez kilka lat służył w Leibgwardii. To był pułk wojskowy cara Mikołaja II. Ojciec szybko awansował do stopnia rotmistrza, ale musiał po jakimś czasie zrezygnować ze względów finansowych, bo było wymagane, żeby oficer ówczesnej armii trzymał 3 konie do spraw wojskowych na własny koszt. To było wielkim obciążeniem”.
Tadeusz L. Gawłowski
„W 1953 roku wyszłam za mąż za człowieka, który był w szkole oficerskiej w Pile, chociaż stąd pochodził. (…) Wyjechaliśmy do Tomaszowa Mazowieckiego, ponieważ tam przydzieli go do pracy. Tam urodziłam dwoje dzieci. Mieszkałam z mężem, z mamą. Mieszkałam tam cztery lata. Pracowałam tam. (…) Jak wróciliśmy z powrotem tutaj postawiliśmy ten dom, gdzie mieszkamy do dzisiejszego dnia. Mały domek, bo wtedy były bardzo ciężkie czasy. Tu mieszkaliśmy. Tu wychowały się moje dzieci, [Krzysztof i Elżbieta]. (…) Mąż odszedł z wojska. Był taki okres, kiedy ludzi zwalniali z wojska, a mąż powiedział, że nie widzi się w wojsku. To był jakiś 1957 rok. Mąż był tylko cztery lata w wojsku. [Był] w randze porucznika”.
Stanisława Gruzińska
„[Czesław] namawiał, [że] on odda kawałek placu i on [mój mąż] się pobuduje, [bo] ma technika samochodowego i otworzy sobie warsztat samochodowy. I będziemy sobie żyli spokojnie, na jednym miejscu, a nie gdzieś tam w świecie. (…) I mąż się zwolnił i poszedł do pracy tu do jednostki, bo robił jakiemuś oficerowi samochód. Reperował i się dogadał z nim, że on też był wojsku, [ale] teraz się zwolnił. I jako cywila przyjęli go tu do wojska. Miał stanowisko na stacji obsługi, kierował stacją obsługi. Uczył żołnierzy. Tu pracował ze dwadzieścia parę lat, a ja pracowałam w gastronomii”.
Stanisława Gruzińska
„Chciałam dzieci przypilnować, bo w gastronomii pracowało się po szesnaście godzin co drugi dzień. (…) Mąż porozmawiał i [też] przeszłam do pracy w jednostce. Pracowałam tam cztery lata. Prowadziłam taki bufet, duży taki, dla nich w tym wojsku. (…) Normalnie się szło do pracy jak do każdej innej. Trzeba było się liczyć z nimi. Trzeba było ich tytułować po ich stanowiskach, ale mąż pracował w wojsku więc to już znałam (…) I tak się pracowało tylko, że to było zamknięte. Tylko dla nich. Z ulicy nie przychodzili tam ludzie robić zakupy. Tylko dla nich. (…) Miałam kierownictwo wojskowe. (…) Tam był taki bufet gorący. Trochę takie pół dania, gdzie oni mieli przerwy i przychodzili. Zjedli coś na ciepło i kupowali coś do domu”.
Stanisława Gruzińska
Fotomontaż wykonano podczas letnich warsztatów Dokumentowanie codzienności dofinansowanych ze środków Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach programu "Patriotyzm Jutra 2021".
Walenty Wójcik, drewniak, Wielkanoc, 1930
Mariusz Kolmasiak
Drewniak „Babiniec”, Wielkanoc, 1930
Mariusz Kolmasiak
W naszej szkole
Hanna Matracka
Prace społeczne
Hanna Matracka
Zima na osiedlu
Hanna Matracka
Zima na osiedlu
Hanna Matracka
Zima na osiedlu
Hanna Matracka
Na budowie
Hanna Matracka
Instytut
Hanna Matracka
Basen
Hanna Matracka
Motocykliści
Hanna Matracka
Na trybunach
Hanna Matracka
Kamień
Hanna Matracka
Nasze osiedle
Hanna Matracka
1 maja
Hanna Matracka
Goście
Hanna Matracka
Nasza szkoła
Hanna Matracka
Krzysztof Smosarski
Wójcikowie i Kaszkiewicze przed domem w Sulejówku
Mariusz Kolmasiak
Wójcikowie i Kaszkiewicze w Sulejówku
Mariusz Kolmasiak
Walenty Wójcik i Jan Kaszkiewicz przed domem w Sulejówku
Mariusz Kolmasiak
Zygmunt Cyranowski przed domem Wójcików
Mariusz Kolmasiak
Walenty Wójcik z rodziną
Mariusz Kolmasiak
Walenty Wójcik z rodziną
Mariusz Kolmasiak
Dokumenty wojskowe Walentego Wojnarowicza
Janina Górska
Dokumenty wojskowe Walentego Wojnarowicza
Janina Górska
Dokumenty wojskowe Walentego Wojnarowicza
Janina Górska
Dokumenty wojskowe Walentego Wojnarowicza
Janina Górska
Dokumenty wojskowe Walentego Wojnarowicza
Janina Górska
Dokumenty wojskowe Walentego Wojnarowicza
Janina Górska
Dokumenty wojskowe Walentego Wojnarowicza
Janina Górska
Dokumenty wojskowe Walentego Wojnarowicza
Janina Górska
Dokumenty wojskowe Walentego Wojnarowicza
Janina Górska
Janusz Dowjat
Ślub Walentego Wojnarowicza z Adelą
Janina Górska
Państwo Wojnarowiczowie
Janina Górska
Walenty Wojnarowicz
Janina Górska
Papierośnica Walentego Wojnarowicza
Janina Górska
Papierośnica Walentego Wojnarowicza
Janina Górska
Dokumenty wojskowe Walentego Wojnarowicza
Janina Górska
„U nas nocował chorąży Górski. To był nauczyciel, młody człowiek. Jego siostra też była w wojsku. Ładna dziewczyna. Ona pracowała w sztabie. Z kolei u Pani Piaseckiej też było kilku wojskowych. Po domach po prostu. Pan Górski potem szybko awansował”.
Leszek Andrzej Rudnicki
„Ojciec [Wacław] był podoficerem 7. Pułku ułanów w Mińsku Mazowieckim, a mama [Zofia] jeździła tam do brata i poznała ojca, który się przyjaźnił z wujkiem. Tak to się zaczęło. Moja mama była wdową. Po pewnym czasie wzięli ślub i zamieszkali na kwaterze. Tam się urodziłem po pewnym czasie w 1937 r”.
Piotr Rzepiński
„Ojciec [Wacław] był podoficerem 7. Pułku Ułanów w Mińsku Mazowieckiem, a mama [Zofia] jeździła tam do brata i poznała ojca, który się przyjaźnił z wujkiem. Tak to się zaczęło. Moja mama była wdową. Po pewnym czasie wzięli ślub i zamieszkali na kwaterze. Tam się urodziłem po pewnym czasie w 1937 r”.
„Naprzeciwko domu państwa Gołębiowskich, nie pamiętam nazwy tej ulicy, to była prostopadła do ulicy Legionów przy której stała ta willa, był las. Przez las wiodła na ukos ścieżka. Na jej końcu była willa i tam było kasyno niemieckie. Nam nie wolno było tamtędy chodzić. Chyba byłam tam tylko raz. Z daleka tę willę widziałam.””
Maria Tyszel
Sąsiedzi z ul. J. Dąbrowskiego
Andrzej Sawelski
„Piętro nad nami mieszkał generał Stanisław Popławski ze swoim adiutantem Chuszczą, który był wtedy w randze chyba porucznika, a później był generałem okręgu pomorskiego. Generał Popławski mówił nawet trochę po polsku. Także rozmawialiśmy z nim często. Przychodził na takie rozmowy na podwórko przed domem i tam coś tam opowiadał. Ja tego nie słuchałem, bo byłem za mały”.
Andrzej Sawelski
„Jak pokazali się polscy żołnierze, polskie wojsko, to najpierw był szok, bo orzeł nie taki, bez korony. Dawniej to się mówiło kura. I guziki na mundurze, nawet oficerskim. Panie się wzięły za tych oficerów i wymieniły im te guziki na prawdziwe oficerskie guzki, bo było tego dużo w naszym domu, gdzie osiadł Pan Knedler, który przed wojną był producentem guzików i jakichś medali. Musieli się z tego bardzo szybko tłumaczyć, albo odpruwać”.
Andrzej Sawelski
„Ojciec miał na imię Zygmunt. Mama Anna. Ojciec urodził się w Łodzi 1898 r. Jak miał szesnaście lat uciekł do Legionów. Wstąpił do II Brygady. W 1918 r. dostał się do niewoli austriackiej i był internowany. Brał udział w obronie Lwowa”.
Maria Tyszel
„U [Wójcikowej] mieszkał oficer austriacki o nazwisku Hubrich. Był też ordynans chyba obydwu ich, Hubricha i Wagnera o nazwisku Nowaczyk”.
Maria Tyszel
„Myśmy byli wielkimi patriotami. Ojciec nie był Piłsudczykiem, bo w 1920 r. był w wojsku generała Dowbor-Muśnickiego. Miał rangę kapitana, ale jak się wojna skończyła to zdegradowano go o jeden stopień do porucznika. Nic przeciw Piłsudskiemu nie mówił. Tyle, że miał taki żal, bo to jego była decyzja”.
Maria z d. Chytrowska Kowalska
„Mieszkali w tym samym domu, co Marszałek. Jak się wchodziło z tej głównej ulicy od dworca, to po prawej stronie był drewniany domek. Często odwiedzałam koleżankę Jadzię Maciejewską. Jeszcze był Zbyszek Maciejewski. On gdzieś później wyjechał za granicę”.
Maria z d. Chytrowska Kowalska
„Papierośnica stanowiła własność naszego dziadka, porucznika Walentego Wojnarowicza, który jak wielu oficerów legionistów kupił w latach 20. XX w. działkę w Cechówce na terenie stanowiącym swego rodzaje strefę ochronną dla miejsca przebywania Marszałka Józefa Piłsudskiego”.
Janina Górska
„Podarunek Dziadek darzył dużym sentymentem. Od września 1939 r. papierośnica towarzyszyła mu w wojennej wędrówce od południa Europy do wojska polskiego na Zachodzie aż do Szkocji, a później do Londynu, gdzie mieszkał wiele lat. Wszystkie miasta na swojej wojennej drodze uwieczniał przytwierdzając do papierośnicy ich herby. Do Polski wrócił w 1963 r. w randze majora wraz z papierośnicą, która dla nas, jego wnuków, stanowi dziś niezwykłą pamiątkę jego wojskowej tułaczki”.
Janina Górska
Bogdan Piątkowski, Ewa Duszczyk
Mirosław Orzechowski