Przejdź do treści

edukacja

„Okres szkolny generalnie to była okupacja. Moja mama chodziła na tajne komplety w Sulejówku. Robiła maturę. Te komplety odbywały się tam gdzie, kiedyś było Społem w Woli Grzybowskiej. Tam był przedwojenny modernistyczny budynek”.

Janusz Cymborski

„Dziadek Tomasz świetnie znał języki niemiecki, ruski i polski oczywiście, zahaczał o francuski. Miał wspaniałą bibliotekę ksiąg wojskowych oprawnych w skóry. To było kilkaset woluminów. Jak Niemcy wysiedlili rodzinę, to uciekając stąd komendant tego terenu zameldował dziadkowi, że może już ponownie wracać do siebie. W [jego] asyście dziadka odebrał dom, [który] był nie ruszony poza tym, że zdemolowali parter, bo [tam] było zdaje się kasyno oficerskie zrobione (…) i tam sobie ci oficerowie popijali”.

Janusz Cymborski

„Osada Sulejówek była osadą inteligencką. Tutaj zamieszkiwali różni, między innymi pani Grunwald, przedwojenna i powojenna pracownica Radia Polskiego. Ona mieszkała tutaj w drewniaku na zamknięciu Matejki przy Legionów. W tymże domu zamieszkiwała kuzynka cara, Aleksandra. Ona już była wtedy starą osobą ale świetnie znającą języki europejskie: francuski, niemiecki itd.  Uczyła moją siostrę i francuskiego i rosyjskiego. Mnie chciała uczyć rosyjskiego, ale nie dałem się zrusyfikować. Wolałem grać w piłkę, także uciekałem z tych lekcji. Bardzo ciekawa postać. Ta kuzynka ocalała ze szturmu na pałac zimowy w St. Petersburgu chowając się pod krzesłem. Schowała się i te pijane hordy tych bolszewików jej nie zauważyły. Dzięki temu przeżyła tę rzeź. Później jej losy były różne. W każdym razie wylądowała tutaj w Sulejówku i często przychodziła do nas. Raz na lekcje a dwa, mama dokarmiała tą panią, bo ta pani miała niewielka emeryturę, praktycznie była sama. Głodowała często także mama ją wspomagała jak mogła”.

Janusz Cymborski

Moja prababcia podczas II wojny światowej zajmowała się handlem mięsem, czyli te słynne rąbanki przewoziła z Karczewa. Bardzo często jeździła do Guberni. W kamienicy, w której mieszkali, jeden z mieszkańców w piwnicy przetrzymywał rodzinę żydowską. W trakcie 1942 albo 43 r. Niemcy dowiedzieli się o ukrywaniu tej rodziny. Wszystkich mieszkańców wyprowadzili, którzy byli wtedy w tej kamienicy razem z tą rodziną żydowską i chcieli rozstrzelać [ich] z tyłu, przy płocie. Uratowała się tylko i wyłącznie moja babcia dlatego, że komendant granatowej policji odciągnął ją na bok i powiedział, że ona w ogóle nie jest tu związana, ona tutaj nawet nie mieszka, więc żeby nawet nie myśleli o jej rozstrzelaniu. Po II wojnie światowej okazało się, że ten komendant granatowej policji był zastępcą dowódcy AK na ten okręg, który marnie skończył, bo SB czy UB go wykończyło po II wojnie światowej.(…) Potem moja babcia wyjechała do Siedlec, [gdzie] mieszkała długi czas, a do szkoły chodziła w Warszawie. Codziennie jeździła pociągiem.

Arkadiusz Wiśniewski

Listy z okazji urodzin Tadeusza Gawłowskiego

Tadeusz L. Gawłowski

Zaświadczenie szkolne Tadeusza Gawłowskiego, Sulejówek 1939 r.

Tadeusz L. Gawłowski